wtorek, 19 listopada 2013

Stwardnienie rozsiane - ogniska zapalne czy niesprawność - co leczyć?

Stwardnienie rozsiane jest chorobą pełną paradoksów, które powodują problem ze znalezieniem skutecznego leku (coś przecież powinno trafić się przypadkiem biorąc pod uwagę ilość dostępnych farmaceutyków). Badania przeprowadzone na małych grupach pokazują, że postępująca niesprawność nie jest w jakikolwiek sposób powiązana z ilością nowych ognisk zapalnych. Co więcej, na podstawie wyników badań dotyczących roli tlenku azotu w SM, można wysnuć wniosek, że te dwa objawy stoją ze sobą w sprzeczności. Badanie to wykazało, że im więcej naczynio-rozszerzającego tlenku azotu, tym więcej ognisk zapalnych, a im tej substancji mniej, tym większy postęp niepełnosprawności. Prosto mówiąc, im więcej nowych dziur w Waszych mózgach, tym mniejsza strata sprawności. Nasilenie objawów świadczy o tym, że nowe ogniska raczej nie powstają.
Lekarze leczący tę chorobę kiedyś zrozumieją, że należy wybrać kierunek leczenia (sprawność albo ogniska zapalne). Niestety dzisiaj jest tak, że miarą skuteczności leczenia jest liczba nowych ognisk zapalnych w mózgu. Nieważne, że chory siada na wózek, ważne, że bez dziur w mózgu. Najskuteczniejsze teoretycznie leki w prosty sposób do tego prowadzące to inhibitory syntazy tlenku azotu, używane na szczęście wyłącznie w badaniach i niedostępne na rynku. Zresztą wprowadzenie tego typu leków najprawdopodobniej spowodowałoby powstanie nowego typu ubytków w mózgu - prawdziwych dziur (obszarów zniszczonych wskutek niedotlenienia tkanki).
Wiele wskazuje na to, że nadmierne zwężenie naczyń krwionośnych w mózgu spowodowane nadprodukcją endoteliny śródbłonkowej wynika z patologicznego stanu śródbłonka przepuszczającego na zewnątrz naczyń elementy morfotyczne krwi. Reakcją na nieszczelny śródbłonek jest powstanie lokalnego stanu zapalnego, produkcja endoteliny i w efekcie zwężenie naczyń. Powoduje to problem z niedotlenieniem tkanki mózgowej i patologicznym zachowaniem komórek mózgu (neuronów, astrocytów, mikrogleju i oligodendrocytów) i wywołaniem kaskady szeregu procesów prowadzących do demielinizacji. Oligodendrocyty są najmniej odpornym elementem mózgowych puzzli więc giną jako pierwsze i nie są w stanie rozpocząć akcji remielinizacji z powodu niebytu ;-).
W razie zwężenia naczyń kontrakcję podejmuje tlenek azotu (strumień krwi przyspiesza wskutek zwężenia światła naczyń) i poszerza naczynia. Tlenu wraz z krwią dopływa więcej i niedotlenienie słabnie, ale wzrasta przepuszczalność ścian tętniczek i żył i więcej "śmieci" przedostaje się do przestrzeni okołonaczyniowej i wywołuje stan zapalny w tkance mózgowej.
Wspominałem niedawno w jednym z poprzednich postów o stwierdzeniu w badaniach osób z SM braku pewnego białka normalnie występującego w śródbłonku - anneksyny 1. Białko to uszczelnia śródbłonek w mózgu i rdzeniu pozwalając na stworzenie ścisłych połączeń komórek śródbłonka będąc kluczowym dla zachowania szczelności bariery krew-mózg (krew-rdzeń kręgowy). Przyczyna braku aneksyny 1 w naczyniach osób z SM jest nieznana. 
Wiedza ta pozwoliłaby na wprowadzenie leku pobudzającego geny odpowiedzialne za produkcję (ekspresję) tego aminokwasu. Niestety dopóki nie spowoduje się powrotu aneksyny 1 do śródbłonka naczyniowego, dopóty względną szczelność naczyń można osiągnąć tylko zwężając naczynia lub podając środki uniemożliwiające adhezję leukocytów przez śródbłonek (Tysabri). Można jedynie dostarczać półproduktów aneksyny licząc, że jej produkcja wzrośnie (naukowcy w badaniach wykorzystują maślan butylu - dostępny w niektórych suplementach). Prawdopodobnie jednak jest jakiś mechanizm blokujący geny aneksyny. 
Moim zdaniem nie ma potrzeby walki z liczbą ognisk zapalnych i należy skupić się na dotlenieniu mózgu oraz zmniejszeniu zapalenia naczyń. Mój przykład pokazuje, że nawet bardzo duża liczba ognisk nie stanowi problemu w życiu. Miarą skuteczności leczenia stwardnienia rozsianego powinna być skala niesprawności, a nie wyniki rezonansu magnetycznego mózgu.

czwartek, 7 listopada 2013

CCSVI czy raczej CCSAI?

Chronic Cerebro Spinal Venous Insufficiency - to określenie działa jak płachta na byka na każdego neurologa i innych wyznawców interferonu Beta. Niewydolność odpływu żylnego z mózgu stwierdzana jest u większości osób z SM, ale niewiele mniej osób zdrowych ma podobną przypadłość. Niektórym chorym zabiegi udrażniania żył znacząco pomogły (w tym mi), większości wcale, a części pogorszyły. Badania pilotażowe raczej nie potwierdzają skuteczności tych zabiegów, co spowoduje wkrótce bankructwo firm te zabiegi wykonujących. Problemem podstawowym jest moim zdaniem to, że za podstawowy dowód na skuteczność/nieskuteczność badanej metody służy liczba nowych ognisk w mózgach osób chorych, pomimo, że z innych badań wynika, że problemy chorych z niesprawnością są całkowicie niezależne od liczby ognisk. 
Badania medyczne wskazują na bezsprzecznie niższą perfuzję mózgową osób chorych na stwardnienie rozsiane w porównaniu do osób zdrowych. Perfuzja mózgowa to nic innego niż napływ tętniczy krwi do mózgu. Tak więc ewidentne jest, że SM ma związek z pogorszonym krążeniem krwi w mózgu. Jednocześnie badania wzmiankowane w poprzednim akapicie nie pozwalają łączyć niższej perfuzji mózgowej z "przytkanym" odpływem. CCSVI powinno więc zostać przemianowane na CCSAI (Chronic Cerebro Spinal Arteries Insufficiency) i mocne dowody by się znalazły. Gorzej, że nie dałoby się robić żadnych skutecznych zabiegów na tętnicach. Co się dzieje w głowach osób z SM?
Badania opisywane już przeze mnie wykazały, że krążenie krwi w mózgach osób chorych powracało do normalnego poziomu (jak u osób zdrowych) po podaniu leku Bosentan blokującego receptory endoteliny-1 (endotelina-1 jest silnym czynnikiem kurczącym naczynia krwionośne). Wskazuje to na nadczynność endoteliny-1. Proces taki ma miejsce w dwóch przypadkach - niedotlenienia i/lub uszkodzenia śródbłonka naczyniowego (procesy zapalne). 
Dokładniejsza analiza wyników badań nad procesami zachodzącymi w naczyniach krwionośnych wskazuje na bezpośrednie współdziałanie endoteliny-1 (ET-1), fosfatydyloinozytolu (PtdIns, nadmiar stwierdzany u osób z SM) oraz kinazy Rho-A (in. ROCK). Dwie pierwsze substancje już opisywałem w poprzednich postach. Kinaza Rho pełni szereg funkcji w organizmie (poczytajcie na stronach wikipedia.org (Rho-associated protein kinase)).
W badaniu stwierdzono następujące zależności:
1. ET-1 powoduje zwiększenie aktywności kinazy Rho-A
2. Antagonista receptora A endoteliny - ET(A), czyli lek bosentan, usunął wpływ ET-1 na Rho-A, czyli aktywność Rho-A spadła
3. Antagonista fosfatydyloinozytolu tak samo jak bosentan zmniejszył aktywność Rho-A
4. Inhibitor kinazy Rho-A zmniejszył działanie ET-1
Wnioski z powyższych w świetle SM są następujące:
- czynniki pogarszające przepływ krwi w mózgu to endotelina-1, kinaza Rho-A, fosfatydyloinozytol
- leki likwidujące wpływ powyższych to: Bosentan, inhibitory Rho-A (Fasudil), inhibitory PtdIns.
Są to leki przyszłości na stwardnienie rozsiane.
C.D.N.

Melatonina - klucz do SM. Wnioski końcowe ?

Nie znalazłem w dziedzinie badań medycznych drugiej tak niejednoznacznej substancji jak melatonina. Przez część badaczy uważana jest za zaostrzającą działanie układu immunologicznego. Ten wniosek został poparty szeregiem badań. Druga grupa badaczy jest przeciwnego zdania - melatonina łagodzi działanie układu odpornościowego. Oczywiście przytaczają szereg badań na poparcie tej tezy. Trzecia grupa badaczy doszła do wniosku, że obie te grupy mają rację. Czasem zaostrza, a czasem łagodzi charakter układu immunologicznego, zależnie od stężenia w organizmie. Jej działanie jest korzystne w małych dawkach doprowadzających jej poziom do normalnego stanu fizjologicznego. Pozytywne skutki całkowicie zanikają przy wyższych dawkach. Tak się składa, że pierwsze kroki w kierunku samoleczenia skierowałem w kierunku melatoniny (kierowałem się jej silnym antyoksydacyjnym działaniem). Początkowo brałem dawkę 3 mg (nie odczułem jakiegokolwiek znaczącego działania poza trochę lepszym samopoczuciem i snem). Po tygodniu poszedłem na całość i zaordynowałem sobie 15 mg dwa razy dziennie. Czułem się źle i kurację porzuciłem (zamiast wrócić do małej dawki wieczorem, jak obecnie). 
Po przeczytaniu jakichś dwóch setek opisów badań medycznych nad działaniem melatoniny dochodzę do wniosku, że ten hormon wydzielany przez szyszynkę jest podstawowym czynnikiem decydującym o przebiegu SM. Wiadomo z badań, że zazwyczaj początek wystąpienia objawów stwardnienia rozsianego związany jest z nagłym spadkiem aktywności szyszynki i ilości wydzielanej melatoniny. Dzieci produkują tego hormonu mnóstwo, co pozwala im przetrwać do dorosłości pomimo braku efektywnego systemu immunologicznego. Pierwszy raptowny spadek aktywności szyszynki ma miejsce w trakcie pokwitania (właściwie to ten spadek decyduje o rozpoczęciu tego procesu). Wywołuje on SM tylko u małej części osób (tzw. SM młodzieńczy z wyjątkowo dużym spadkiem mel). Reszta doświadcza pierwszego rzutu choroby w momencie kolejnego silnego spadku poziomu wytwarzanej melatoniny (zwykle późnym latem) w wieku dwudziestu kilku lat. Poza sezonowym spadkiem poziomu tego hormonu dochodzi fakt fizjologicznego wapnienia szyszynki (być może też połykanie resztek pasty z fluorem), przebiegający znacznie szybciej u osób z SM. Moim zdaniem przyczyną szybkiego jej wapnienia jest nieprawidłowe jej ukształtowanie w końcowym okresie życia płodowego (analogicznie do siatkówki oczu wszystkich osób chorych na SM; oko i szyszynka mają bardzo podobną budowę). Dokładniej o tym pisałem kilka miesięcy temu. 
Czy SM jest spowodowane przez spadek poziomu melatoniny? Z pewnością nie, ale to melatonina chroni Was do tych dwudziestu kilku lat przed wystąpieniem objawów. Nosicie SM w sobie co najmniej od piętnastego roku życia i to własciwy poziom hormonu szyszynki  powoduje, że choroba tkwi w utajeniu. Jestem zdania, że uzupełnianie poziomu melatoniny do normalnego fizjologicznego poziomu zdrowego człowieka zapobiegnie zachorowaniu na stwardnienie rozsiane lub przynajmniej opóźni początek choroby o wiele lat. Problemem jest to, że poziom melatoniny podlega silnym dobowym i sezonowym wahaniom i jej poziom jest wyjątkowo trudno mierzalny. Jest to możliwe w zasadzie wyłącznie w warunkach szpitalnych (konieczne jest pobieranie krwi po ciemku w odstępie co 1 h przez całą noc). Można więc uznać, że jest to zadanie niewykonalne. Należy więc stosować małe dawki (2,5-5mg), ponieważ hormon ten nie ma żadnych znanych poważnych skutków ubocznych.
Warto zadać pytanie, czy jeśli już ktoś zachorował na stwardnienie rozsiane powinien przyjmować melatoninę? Odpowiedź brzmi: tym bardziej powinien to robić! Czas na dwa pośrednie, ale mocne dowody.
Grupa badaczy po analizie wielu badań różnych leków nad SM doszła do zaskakującego wniosku. O tym, czy lek odniósł w badaniach sukces w postaci wyjątkowo małej ilości nowych ognisk zapalnych w mózgach chorych osób, decydował w zasadzie tylko jeden czynnik. Pora roku obejmująca okres badania. Z reguły badania trwają około 6 miesięcy. Leki badane w okresie jesienno-zimowym okazały się dosyć skuteczne, a leki badane w okresie wiosenno-letnim całkowicie nieskuteczne. Idę o zakład, że obecnie koncerny badają swoje produkty wyłącznie jesienią i zimą. Łatwiej wpuścić je na rynek. Odpowiedź na tę zaskakującą prawidłowość może być tylko jedna - sezonowe wahania poziomu melatoniny (wysoki w okresie zimowym z powodu krótkich dni i małej ilości światła). 
Dowód drugi - największe nasilenie rzutów w okresie późnego lata. Wyjaśnieniem jest sezonowe minimu poziomu melatoniny spowodowane nakładaniem się stosunkowo długiego dnia i wysokiej aktywności typu out-door (ilość światła w pochmurny letni dzień jest kilkaset razy wyższa niż w jasnym pokoju).
Tutaj pora, żebym uderzył się w piersi i przeprosił Melatoninę za to, że dosyć długo podejrzewałem ją o powodowanie SM. Stworzyłem model SM, w którym głównym czynnikiem sprawczym jest melatonina. Model jest niezły, ale powinien nosić inną nazwę: Teoretyczny model reumatoidalnego zapalenia stawów. Tam nasza melatonina jest z pewnością czarnym charakterem.
Jakich wskazówek mogę udzielić poza wieczornym przyjmowaniem melatoniny 2,5-5 mg? Rano światłoterapia 30 minut w celu przerwania produkcji melatoniny i rozpoczęcia produkcji innego ważnego hormonu-neuroprzekaźnika serotoniny. Pamiętajcie, że macie słabe siatkówki oczu i sygnał świetlny przerwania produkcji przez szyszynkę może być zbyt słaby przy normalnym oświetleniu (zwłaszcza jesienią i zimą). Po drugie śpimy w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu, najlepiej z opaskami hotelowymi na oczach. Jest to istotne zwłaszcza latem. Generalnie - 12 godzin z silnym światłem, 12 h w ciemności. Na równiku SM nie występuje. Zróbcie sobie Afrykę we własnym domu.
Melatonina nie wyleczy Was z SM, ale zmniejszy liczbę nowych ognisk lepiej niż to, co proponuje farmacja za grube tysiące. SM pozostanie, ale to nie ogniska zapalne powodują, że ta choroba tak bardzo przeszkadza Wam w normalnym życiu (dziesiątki badań są na to dowodem).