piątek, 26 października 2012

Główny podejrzany w sprawie SM

Od pewnego czasu badam (tzn. szukam w internecie) reakcje chemiczno-fizyczne  zachodzące w naczyniach krwionośnych  z udziałem tlenku azotu i innych wolnych rodników w nich powstających. Jak już pisałem uważam je za główny czynnik w stwardnieniu rozsianym inicjujący mechanizmy prowadzące w efekcie końcowym do uszkodzenia komórek mózgowych i całego zamieszania z reakcją układu odpornościowego. 
Organizm produkuje kilkanaście rodzajów reaktywnych cząstek z niesparowanymi elektronami - tzw. wolnych rodników (i kolejnych kilkanaście powstających w wyniku reakcji powodowanych przez ich działanie - są to nowe "pochodne" rodniki). Różnią się one stopniem reaktywności (tzn. siłą oddziaływania). Tlenek azotu (NO) jest dosyć słabym rodnikiem, anionorodnik ponadtlenkowy (O2-) średnim (oba produkuje śródbłonek naczyniowy wskutek tarcia krwi, szczególnie dużo przy zbyt szybkim przepływie), produkt powstający z ich reakcji między sobą - bardzo silnym. Tym rodnikiem jest nadtlenoazotyn (ONOO-). Na dzisiaj wydaje mi się głównym sprawcą zamieszania w SM. Jest dużo bardziej toksyczny niż "rodzice", w przeciwieństwie do nich posiada zdolność do przenikania błon komórkowych. Ma zdolność utleniania lipidów (niszczy lipidowe błony komórek) i białek (tu w obecności dwutlenku węgla tworzy inny rodnik - nitrozonadtlenowęglan ONO2CO2-). Zmniejsza ilość antyoksydantów w osoczu utleniając tokoferole (czyli witaminę E). Zresztą witamina E w dużym stężeniu jest jedynym antyoksydantem zdolnym przerwać łańcuch peroksydacji lipidów powodowany przez nasz nadtlenoazotyn (sama przejmuje wolny elektron nie stając się wolnym rodnikiem - glutation zaś jej go odbiera i regeneruje witaminę E do ponownego użycia) . 
O działaniu procesu peroksydacji lipidów przez nadtlenoazotyn w SM świadczy, wspomniana przeze mnie w jednym z wcześniejszych postów,  obecność nadzywyczaj dużych ilości pentanu w wydychanym przez chorych powietrzu i aldehydu malonowego w ich płynie mózgowo-rdzeniowym (zresztą są to jedyne wskaźniki choroby wspólne dla 100% SM-owców - nie uznawane jako wskaźnik naukowy, bo nie mają nic wspólnego z teorią autoimmunologiczną - jak fakty przeczą teoriom medycznym, tym gorzej dla faktów). 
Kolejnym problemem związanym z tlenkiem azotu jest fakt, że  jest on inhibitorem peroksydazy glutationowej. Po ludzku mówiąc, im więcej śródbłonek produkuje tlenku azotu (im szybciej płynie krew w naczyniu), tym mniej organizm wytwarza peroksydazy glutationowej. Jak wiadomo, u chorych na SM produkcja ta jest wyższa średnio o 41% niż u zdrowych osób. Peroksydaza glutationowa jest naturalnym antyoksydantem, biorącym udział w detoksyfikacji (czyli unieszkodliwianiu) kolejnej groźnej substancji - nadtlenku wodoru H2O2- (popularna woda utleniona ;-). Nadtlenek wodoru powstaje w wyniku utleniania neuroprzekaźników (np. adrenaliny wydzielanej w sytuacjach stresowych) znajdujących się we krwi i tworzenia się w wyniku tej reakcji bardzo reaktywnego rodnika hydroksylowego (OH-). Tłumaczy to wg mnie szczególnie silne działanie stresu na kondycję osób z SM. Mamy więc drugiego podejrzanego. Podobnie jak tlenoazotyn również posiada zdolność do przenikania błon komórkowych.
Podsumowując - nadmiar tlenku azotu powoduje brak wytwarzania dostatecznych ilości peroksydazy glutationowej (do tego samego prowadzi brak w organizmie selenu) i zbyt wysoką produkcję nadtlenoazotynu (mała jest korzystna - chroni przed zawałem serca). Niedobór peroksydazy powoduje brak dostatecznego stopnia unieszkodliwiania rodników  i  ich szkodliwych produktów wytwarzanych w sytuacjach stresowych (rodnik hydroksylowy - nadtlenek wodoru) oraz brak możliwości rycyklingu witaminy E detoksyfikującej nadtlenoazotyn.  Nadmiar nadtlenoazotynu - działa destrukcyjnie na komórki organizmu.
Wnioski, jakie wypływają z powyższych procesów dla chorych na stwardnienie rozsiane - obniżać ciśnienie krwi, jeść duże dawki witaminy E (1 g dziennie) i selen.
O innych podejrzanych - kwasie podchlorawym i innych wolnych rodnikach - dowiecie się w kolejnych odcinkach.

wtorek, 16 października 2012

Stwardnienie rozsiane według mnie

Czym jest dla mnie stwardnienie rozsiane? Jak widzę po rozmowach z niektórymi spośród Was nie wszyscy czytali wszystkie posty (które wg mnie układają się w pewną teorię) więc spróbuję podsumować swoje przemyślenia na ten temat. 
Stwardnienie rozsiane jest chorobą spowodowaną przez anomalia anatomiczne, związane z układem krążenia mózgowego, czyli nieprawidłową budową żył, tętnic i naczyń włosowatych. Nie jest spowodowane przez jakieś nieprawidłowo przebiegające procesy fizjologiczne, jak np. nieprawidłowe działanie układu odpornościowego. Wszystkie procesy przebiegające w organizmach chorych nie różnią się od procesów przebiegających w organizmach osób zdrowych. Stwardnienie rozsiane jest spowodowane zbyt małą zdolnością organizmu do buforowania niekorzystnych procesów wywoływanych przez anomalia anatomiczne układu krwionośnego mózgu wrodzone lub nabyte.
Anomaliami pierwotnymi mogą być przede wszystkim żyły o zbyt małej grubości ścianki, zbyt małym przekroju, żyły punktowo zwężone w trakcie rozwoju np. na kości obojczyka lub żuchwy (to u mnie), źle pracujące (blokujące się) zastawki żylne. Można sobie też wyobrazić jakieś nieszczęśliwe połączenia żylne (tworzą się dość przypadkowo w rozwoju płodowym), chociaż to zapewne prowadzi do poważniejszych zaburzeń mózgowych. W większości wypadków prawdopodobnie anomalie te wynikają z braku dostatecznych ilości witaminy D w okresie płodowym i pózniejszym okresie wzrostu.
Te pierwotne anomalia powodują nieprawidłowe krążenie krwi w mózgu prowadzące z wiekiem (wskutek spadających zdolności do buforowania niekorzystnych czynników) do anomalii wtórnych. Ograniczenie przepływu w pewnych żyłach powoduje zbyt szybki przepływ w pozostałym systemie żylnym (w sytuacjach ekstremalnych odwrócenie przepływu z żył do tętnic) kanalizującym mózg. Zbyt szybki przepływ krwi powoduje zwiększenie sił ścinających działających na śródbłonek naczyń krwionośnych i wynikające z tego zwiększoną produkcję tlenku azotu - cząstki o charakterze wolnego rodnika (z wolnym elektronem) - koniecznej do życia, jednak w zbyt dużej ilości szkodliwej. Nadwyżka ta nie jest równoważona przez procesy buforujące (przynajmniej w pewnych okresach). Prawdopodobnie organizmy osób z SM mają zbyt małą zdolność do ochrony przed tymi procesami. Rozważam też hipotezę, że zbyt duże zaangażowanie organizmu w walkę z nadmiarem tlenku azotu osłabia jego zdolność do radzenia sobie z groźniejszymi rodnikami - zwłaszcza anionorodnikiem ponadtlenkowym i rodnikiem hydroksylowym. 
Anomalie wtórne, powodowane przez wolne rodniki, to uszkodzenie śródbłonka naczyniowego, pokonanie bariery krew-mózg przez aktywne cząstki i trwałe uszkodzenie perycytów i astrocytów oplatających naczynia krwionośne (stanowią one okołonaczyniową barierę chroniącą przed wolnymi rodnikami). Prowadzi to w konsekwencji do trwałego uszkodzenia bariery krew-mózg i do bezkarnego ataku rodników na komórki mózgu, a właściwie otaczającej je mieliny. 
Aktywne elektrycznie cząstki zaburzają przepływ impulsów w mózgu, a ich dłuższe działanie prowadzi do fizycznego niszczenia mieliny. Resztki mieliny znajdujące się w płynie mózgowo-rdzeniowym są niszczone przez układ odpornościowy - makrofagi i limfocyty. Makrofagi dodatkowo niszczą zdrową, prawidłową otoczkę mielinową wytwarzanym przez siebie tlenkiem azotu.  Działanie układu odpornościowego jest prawidłowe tzn. normalne dla każdego organizmu. Zniszczenia mieliny są początkowo naprawiane, z czasem jednak dochodzi do nekrozy komórek nerwowych i wytworzenia tzw. plak - blizn zamykających zniszczony obszar.
Prawdopodobnie długie oddziaływanie szkodliwych rodników prowadzi też do zwłóknienia naczyń, wytworzenia tzw. mankietu fibrynowego nieprzepuszczającego tlenu i obumarcia zasilanych dotąd komórek mózgowych.
Proces opisany wyżej, jest odpowiedzialny za stopniowy postęp choroby i niesprawności.
Drugim procesem, mniej groźnym wg mnie, aczkolwiek bardziej rzucającym się (nomen-omen) w oczy jest tzw. rzut choroby. Rzut związany jest ze stanem zapalnym naczyń włosowatych, który powstaje w sytuacjach  zbyt spowolnionego przepływu i tzw. stężeniem naczyń włosowatych. Dochodzi wówczas do zaburzenia mikrokrążenia i zaopatrzenia okolicznych tkanek mózgu w tlen, powstania tzw. pułapki leukocytarnej i przenikania leukocytów i białek krwi poza światło naczynia (czyli do płynu mózgowo-rdzeniowego). Powstałe z białek i leukocytów kompleksy immunologiczne są niszczone przez makrofagi (jako śmieci) tlenkiem azotu. Przy okazji niszczona jest mielina. Stan ten skutecznie się leczy podaniem sterydów, z tego powodu uważam ten problem za niegroźny.
Procesy wyżej wymienione dają efekty w postaci nasilenia działalności układu odpornościowego w płynie mózgowo-rdzeniowym w bezpośrednim sąsiedztwie ognisk zapalnych mózgu. Stąd przypuszczenie neurologów, że ogniska zapalne są wynikiem nieprawidłowej działalności leukocytów. Według mnie ich obecność jest tylko skutkiem powstania ognisk zapalnych (później, jak opisałem wyżej, dokładają się do niszczenia mózgu) powodowanych przez wolne rodniki przekraczające niesprawną barierę krew-mózg. Czyli wg mnie neurologia myli skutek z przyczyną.
Jak się możecie domyślić, nie urodziłem się z darem jasnowidzenia. Wszystkie wyżej opisane tezy wysnułem ze znanych faktów nt. SM, obserwacji własnego organizmu,  a przede wszystkim na podstawie analizy  wyników kilkuset badań naukowych  z różnych dziedzin medycyny (neurologii również).
Wkrótce postaram się dobrać leki na powstrzymanie tej choroby. Jak widzę, dosyć przereklamowanej.



środa, 10 października 2012

Wpływ alkoholu na SM

Tytuł tego posta powinien raczej brzmieć jak "Błędne koło alkoholizmu", ale w końcu to blog o stwardnieniu rozsianym i okolicach. Chociaż wydaje mi się dobrze wyjaśniać główną przyczynę popadania w alkoholizm i "mechanikę" ciągu alkoholowego". W końcu organizm ten sam.
Większość osób doświadczonych stwardnieniem rozsianym (w zasadzie wszyscy, których znam) odczuwa pewien znaczący pociąg do alkoholu. Dlaczego tak się dzieje?
Etanol jest jednym z najsilniejszych "wymiataczy" wolnych rodników znajdujących się we krwi (po wypiciu oczywiście). Stąd natychmiastowe lepsze samopoczucie po zażyciu pewnej dawki alkoholu. Wchłania się on bardzo szybko i przenika do krwiobiegu. We krwi tworzy się dużo cząstek o charakterze wolnych rodników. Alkohol je unieszkodliwia zaraz po powstaniu. Dla przykładu bardzo groźny rodnik hydroksylowy powstaje po utlenieniu we krwi neurotransmiterów (na przykład adrenaliny) wydzielanych do krwi w momencie stresu. Wolnym rodnikiem, aczkolwiek groźnym tylko w nadmiarze, jest tlenek azotu wydzielany przez śródbłonek naczyniowy. Powstaje on podczas działania sił "tarcia" krwi o ścianki naczyń. Szybszy przepływ powoduje zwiększenie ilości wydzielanego tlenku azotu (organizm stara się poszerzyć naczynia wydzielając tlenek azotu, aby przepływ zwolnił). Ponieważ SM-owcy mają zaburzony przepływ krwi w mózgu - w niektórych rejonach znacznie przyspieszony, tlenku azotu wydziela się znacznie więcej niż u zdrowych osób (o 41% według badań). Widocznie naczynia nie są w stanie się dostatecznie poszerzyć. Albo są po prostu za wąskie, albo tzw. łożysko naczyniowe w mózgu ma zbyt małą wydolność  (np. z powodu anomalii anatomicznych - źle pracujących zastawek, zwężeń). Na jedno wychodzi zresztą.
Co odczuwa człowiek mający nadprodukcję tlenku azotu? To samo co człowiek z SM, głównie przewlekłe zmęczenie, nadwrażliwość niektórych rejonów mózgu, np. obsługujących pęcherz moczowy czy błędnik.
Naturalną potrzebą takiej osoby jest obniżenie poziomu produkcji tlenku azotu do normalnego poziomu. Można to zrobić przez obniżenie ciśnienia krwi, np. przez zachowywanie pozycji leżącej. Można też dostarczyć do krwi tzw. zmiataczy wolnych rodników. Wszystkie białka, flawonoidy i inne antyoksydanty pełnią tę funkcję. Najmocniejszym jednak dostarczanym z zewnątrz (i najszybciej działającym po spożyciu) jest alkohol etylowy. Pozornie więc picie alkoholu powinno być remedium na SM, Parkinsona, Alzheimera, autyzm i kilka innych dolegliwości. Niestety jest wręcz przeciwnie.
Organizm w toku ewolucji wytworzył bardzo dużo mechanizmów buforujących działanie wolnych rodników. Jedną z takich endogennych (czyli wytwarzanych przez organizm) substancji jest glutation. Są silniejsze (np. melatonina), jednak to glutation jest podstawowym zmiataczem rodników w systemie obronnym organizmu. Występuje zarówno wewnątrzkomórkowo (w każdej komórce) oraz pozakomórkowo (np. we krwi). Największym jego magazynem jest wątroba. Niestety poza zmiataniem rodników glutation ma jeszcze inne funkcje odtruwające, m.in. usuwa z organizmu aldehyd octowy powstający przy trawieniu alkoholu. Tutaj przechodzimy do sedna problemu.
U osoby z nadmiarem produkcji tlenku azotu (lub innych rodników) powstaje następujący mechanizm. Mając nadwyżkę wytwarzania tlenku azotu odczuwamy potrzebę wypicia pewnej ilości alkoholu (pamiętamy, że czuliśmy się po tym lepiej). Przez kilka godzin po wypiciu rzeczywiście powstaje równowaga między wytwarzaniem rodników i ich buforowaniem. Rodniki są zmiatane przez alkohol i glutation równocześnie. Po pewnym czasie glutation musi zająć się też groźniejszym problemem, jakim jest usunięcie z organizmu aldehydu octowego powstałego z rozkładu alkoholu. Czyli zużywany jest i na zobojętnianie tlenku azotu we krwi, i na usuwanie metabolitów alkoholu z organizmu.
Nazajutrz po wypiciu jest go więc znacznie mniej w wątrobie niż przed rozpoczęciem spożycia alkoholu. Powoduje to jeszcze większą chęć wypicia alkoholu w celu wyrównania narastającego deficytu glutationu potrzebnego do zobojętnienia rodników. Pijemy więc dalej w celu poprawienia sytuaacji, czym powodujemy jej pogorszenie (po kilku godzinach). I tak wpadamy w ciąg alkoholowy. Przerywany jest zwykle przy całkowitym wyczerpaniu zapasów glutationu, które dają groźne dla życia objawy.
Z powyższego wynika, że alkohol nie jest dobrym sposobem na leczenie stwardnienia rozsianego i musi być używany z bardzo dużą ostrożnością i w małych dawkach za to z dużą zakąską typu białkowego (synteza glutationu). Pokazuje też, że istnieje lek, który może wyleczyć alkoholizm. Niestety glutation w zastrzykach jest w Polsce nieosiągalny.
P.S. 15.10.2012 Doświadczenie na bliskim mi aktywnym alkoholiku potwierdziło ww. tezy. Jego słowa nazajutrz po zastrzyku glutationu w odpowiedzi na pytanie o samopoczucie: "Dobrze, jak po dwóch piwach". Nazwy handlowe glutationu: Tationil, Tad 600, Ridutox. Cena ok. 50 Euro za opakowanie 10 zastrzyków. Na miesiąc wystarczy.