wtorek, 26 czerwca 2012

Jak złapać króliczka?

Pora swoje teorie sprawdzić w praktyce. Od pewnego czasu stosuję suplementację i dietę ukierunkowane na wyłapywanie wolnych rodników powstających w naczyniach mózgu. Efekty bardzo dobre - czuję się jak w 95% zdrowy człowiek. Co prawda i tak nie było ze mną źle po operacji CCSVI, ale jest jeszcze lepiej. Oczywiście celem moim jest 100% zdrowia. Po analizie leków obecnych na rynku wytypowałem lek stosowany w kardiologii (blokujący działanie enzymu odpowiedzialnego za powstawanie anionorodnika ponadtlenkowego - dla fachowców: inhibitor konwertazy angiotensyny), który powinien być bardzo skuteczny w walce z SM oraz kurację polegającą na cyklicznym wlewie dożylnym aminokwasu zmiatającego wolne rodniki z krwi . Tą terapią jest chelatacja. W najbliższych tygodniach przerobię to wszystko na sobie. Jeżeli uzyskam spodziewane wyniki, przyjdzie kolej na badania paranaukowe na grupie 10 osób z SM, z udziałem lekarza. Problemem w badaniach stwardnienia rozsianego jest brak możliwości dokładnego i obiektywnego pomiaru skuteczności terapii. Cofnięcie się zmian w mózgu jest praktycznie niemożliwe (dziura to dziura). Samo zatrzymanie powstawania nowych ognisk demielinizacji musiałoby być badane w okresie minimum 5 lat, ze względu na powolny i zróżnicowany rozwój choroby u różnych osób  i w różnym okresie życia (przyspiesza wraz z upływem czasu). Chorych tych nie można na tak długi czas pozostawić bez pomocy (musi być liczna tzw. "ślepa" grupa przyjmująca placebo), nawet jeśli stosowane powszechnie kuriozalnie drogie terapie są niczym innym niż placebo za 72.000 zł rocznie. Ostatni fragment poprzedniego zdania tłumaczy dosyć wyraźnie dlaczego takimi badaniami nie są zainteresowane koncerny farmaceutyczne (chcą tylko króliczka gonić i kasować swoje). Tym bardziej, że SM generalnie nie skraca długości życia. Wszelkie wyniki muszą opierać się na ankietach dotyczących sprawności chorych, co jest dość łatwe do zanegowania. Zobaczymy.
Na koniec ciekawostka z mojej własnej kuracji, pośrednio potwierdzająca moje obserwacje nt. wolnych rodników i ich wpływ na niszczenie żył. W związku z moją zatkaną zakrzepem żyłą szyjną, zmuszony byłem przez ostatnie 5 miesięcy do przyjmowania acenokumarolu, czyli leku powstrzymującego kaskadę krzepnięcia krwi. W założeniu ma to spowodować przewagę procesów fibrynolizy (rozpuszczania zakrzepów) nad procesami krzepnięcia i w efekcie udrożnienie żyły. Dozowanie leku jest indywidualne i zależy od wyników krzepliwości krwi. W moim przypadku zachodziła dziwna prawidłowość - znaczące zwiększanie dawki powodowało nieznaczny i czasowy tylko wzrost krzepliwości ponad normę. Czyli całkiem odwrotnie niż mówi teoria. Doszedłem do dawki, która u normalnej osoby skończyłaby się zapewne wylewem. Moja krzepliwość była na granicy normy typowego człowieka. Dlaczego? Prawdopodobnie moje naczynia krwionośne w mózgu nie były w stanie zregenerować się w ciągu nocnego snu po całodziennym bombardowaniu anionorodnikami i miałem w głowie niegojącą się do końcaranę. Organizm wszystkimi możliwymi sposobami próbował się zregenerować aktywując czynniki krzepnięcia krwi, jednak acenokumarol nie pozwalał na to. Wraz z zakończeniem kuracji tym lekiem mój stan znacząco się poprawił. Po tym doświadczeniu przyszło mi do głowy, że badanie aktywacji czynników krzepnięcia krwi (w zasadzie ich zmian) może być dobrym mierzalnym testem w planowanych przeze mnie badaniach.
Moje doświadczenie z acenokumarolem pokazuje sposób postępowania lekarzy z chorymi na SM. Próbują oni walczyć z prawidłowo przebiegającymi i potrzebnymi procesami w organizmie blokując je. Leczą skutki zamiast przyczyny robiąc jeszcze gorszy bałagan w naszych głowach.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że w najbliższym badaniu krzepliwość mojej krwi spadnie, mimo odstawienia jednego z najsilniejszych leków na jej obniżenie. 

wtorek, 5 czerwca 2012

Jak żyć, Panie Sclerosis...?

Co prawda wygląda na to, że stwardnienie rozsiane nigdy nie będzie całkowicie wyleczalne u dużej części osób, ale możemy wyciągnąć wnioski jak z tym żyć zachowując niezłą formę. Wydaje mi się, że ilość nowych ognisk demielinizacji można bardzo znacząco zmniejszyć, stosując się do kilku wskazówek.
Po pierwsze - musisz zrobić wszystko, aby zwolnić przepływ krwi w naczyniach krwionośnych mózgu (mniej powstającego tlenku azotu i anionorododników tlenowych w naczyniach) . Kiedy znacząco wzrasta napływ krwi do mózgu?
1. Dłuższy wysiłek aerobowy (czyli tlenowy) - bieganie, szybszy marsz, wchodzenie po schodach, inny intensywny wysiłek fizyczny.
2. Dłużej trwający intensywny wysiłek umysłowy i stres.
3. Wysoka temperatura otoczenia (zwłaszcza przegrzanie głowy) powodująca większe zapotrzebowanie na tlen (i tym samym krew) przez mózg.
4. Wzrost ciśnienia krwi spowodowany wzrostem temperatury ciała - infekcja (dodatkowo mózg zużywa więcej tlenu z krwi).
Po drugie - zapewnić stałą dostawę L-argininy z pożywienia - co najmniej 5 posiłków z białkiem (najlepiej produkty mleczne i jajka) dziennie. Przerwy do 3 godzin, czyli jak u kulturystów:-). Żadnych diet niskobiałkowych. Nie można dopuścić do całkowitego wyczerpania argininy z krwi skutkującego wytwarzaniem anionorodnika tlenowego kosztem tlenku azotu. Objawem braku argininy w organizmie jest nasilenie problemów związanych z SM (np. z chodzeniem).
Po trzecie - zapewnić zapasy glutationu w wątrobie i starać się go oszczędzać do walki z wolnymi rodnikami tworzonymi przez śródbłonek. Czyli nie pić większych ilości alkoholu (glutation jest zużywany do jego trawienia) i pod żadnym pozorem nie przyjmować paracetamolu ani innych leków zużywających glutation, jeść zdrowe produkty (unikać toksyn zużywających glutation). Szczególnie bogate w składniki potrzebne do syntezy glutationu są: awokado, szparagi, brokuły, brukselka, czosnek, cebula.
Po czwarte - wprowadzić do diety jak największą ilość antyoksydantów: witamina C, E, Beta-karoten.
Po piąte - regenerować się często odpoczywając (na leżąco). Spać min 8-godzin oraz odpoczywać w ciągu dnia. W ciągu nocy śródbłonek naczyniowy (oraz zapewne i przydanka budująca ścianę żyły) są regenerowane. W ciągu dnia ich forma się osłabia wskutek działania rodników nadtlenkowych.
Po szóste - zażywać duże ilości witaminy D, najlepiej ze słońca. Jak nie ma - łykać tabletki. Witamina D  pozwala lepiej zregenerować się ścianom żył.
Po siódme - zażywać koenzym Q10 (w tabletkach). Pozwala na mniejsze zużycie tlenu przez komórki (mózgu również), czyli obniża przepływ krwi przez mózg.
Po ósme - zażywać lecytynę (w tabletkach). Chroni osłonkę mielinową przed zniszczeniem, czyli jest ostatnią barierą chroniącą nas przed SM.
Na dzisiaj tyle. 

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Dieta, a tlenek azotu u chorych na SM

Półproduktem do wytwarzania w organizmie tlenku azotu jest arginina. Jest to aminokwas endogenny (wytwarzany przez sam organizm). Może być również dostarczana z pożywieniem jako L-arginina (wraz z wiekiem produkcja jej przez organizm maleje i musi być dostarczana z zewnątrz). Skoro nadmiar tlenku azotu wytwarzany przez śródbłonek naczyniowy jest szkodliwy, naturalne wydawać by się mogło zalecenie ograniczenia spożycia pokarmu zawierającego L-argininę. Mniej tlenku azotu powinno równać się mniejszej ilości szkód w organizmie. Ponieważ większość wrednych chorób jest dość przewrotna, jest akurat dokładnie odwrotnie. W organizmie, w którym brakuje argininy, zamiast tlenku azotu produkowany jest hiperszkodliwy anionorodnik nadtlenkowy (wolny rodnik w czystej postaci) uszkadzający ściany naczyń krwionośnych i wszystko wokół, czyli zapewne i mielinę na komórkach mózgu. Dodatkowo wchodzi w reakcję z tlenkiem azotu i dodatkowo ogranicza jego ilość. Dlatego niestety nie można dopuścić do braku argininy w organizmie. Jej zużycie jest bardzo duże, bo chorzy na stwardnienie rozsiane produkują dużo więcej tlenku azotu niż zdrowi ludzie. Podobnie zresztą jest w autyzmie i Alzheimerze. Arginina występuje w dużej ilości produktów. Szczególnie bogate są orzechy i żółtka jaj. Tabletek nie polecam, bo jest sporo sprzecznych wyników badań (niektóre pokazują szkodliwość suplementacji).
Inną substancją mogącą pomóc w walce z SM jest glutation. Jest to związek syntetyzowany przez wątrobę, którego zadaniem jest neutralizowanie wolnych rodników. Co ważne nie da się go dostarczyć w formie tabletek (choć takie są na rynku), bo jest trawiony w żołądku. Lepszym rozwiązaniem jest dieta bogata w jaja i kazeinę z mleka (czyli mleko i sery).
Na koniec sok z granatów - obniża ciśnienie i wyłapuje wolne rodniki z krwiobiegu.
Z pewnością najgorszym rozwiązaniem jest stosowanie przez osoby chore (80% to kobiety) diet odchudzających. Wydaje mi się, że warto mieć kilka kilo więcej i kilka dziur mniej w mózgu.

sobota, 2 czerwca 2012

Stwardnienie rozsiane dla opornych

Krótki opis procesu SM i możliwe sposoby leczenia w kilku zdaniach. 
Nieprawidłowy przepływ krwi w żyłach mózgu spowodowany deformacjami zastawek żył szyjnych albo zbyt wąskimi żyłami mózgowymi powoduje zbyt szybkie tempo przepływu w żyłach drożnych. Powoduje to wydzielanie zbyt dużych ilości anionów tlenku azotu przez ścianki tych żył (czyli śródbłonek). Cząsteczki te mają za zadanie w normalnych warunkach u zdrowego człowieka czasowo poszerzać żyły w celu lepszego dokrwienia tkanek i tylko w momentach zwiększonego zapotrzebowania (np. wysiłek fizyczny). W sytuacji gdy część żył jest niedrożna, w pozostałych przepływ krwi jest stale za szybki. W związku z tym tlenek azotu wydzielany jest non-stop. Zużywana jest duża ilość argininy potrzebna do jego produkcji. Jeżeli jej brakuje, powstaje bardzo szkodliwy anionorodnik nadtlenkowy. Powoduje to uszkodzenie śródbłonka żylnego i po pokonaniu bariery krew-mózg również uszkodzenie mieliny otaczającej komórki nerwowe w mózgu. Obdarzony ładunkiem ujemnym anion tlenkowy (i anionorodnik ponadtlenkowy) zaburza przepływ impulsów w mózgu (przesyłanych kationami o ładunku dodatnim). Przy okazji przez uszkodzone ścianki żył przenikają z krwi cząsteczki białek osocza i erytrocyty i przylepiają się do mieliny. Makrofagi odpowiedzialne za usuwanie takich śmieci z organizmu niszczą je również, używając do tego wytwarzanych przez siebie anionów tlenku azotu. Wszystko to razem powoduje demielinizację mózgu, czyli niszczenie naturalnej izolacji na komórkach nerwowych i rozwój choroby zwanej stwardnieniem rozsianym. Dodatkowo, prawdopodobnie osoby podatne na SM mają wyjątkowo cienkie ścianki żył, co zapewne wynika głównie z niezażywania witaminy D przez matki w okresie ciąży, lub pechowy wiosenny termin urodzenia (brak słońca w pierwszych dwóch trymestrach ciąży).
Jak można się leczyć? W jeden sposób - zwalniając prędkość przepływu krwi żyłach mózgu do normalnego poziomu. Statystycznie ponad połowa chorych ma niedrożności żylne w obrębie szyi (CCSVI) i żyły te można udrożnić prostym zabiegiem balonikowania za kilkanaście tysięcy złotych. Wówczas krew w niezatkanych żyłach zwolni i spadnie ilość wydzielanego tlenku azotu. Reszta ma pecha i musi zmienić styl życia, przede wszystkim spożywając produkty obniżające ciśnienie i neutralizujące wolne rodniki. Bogata w l-argininę dieta, witaminy C, A i E, półprodukty do syntezy glutationu w wątrobie (wyłapuje z krwi wolne rodniki). Obowiązkowy w diecie powinien być sok z granatów - zarazem zmniejsza ciśnienie i neutralizuje wolne rodniki. Działa też zapobiegawczo na inne choroby, w tym nowotwory i Alzheimera.