piątek, 17 sierpnia 2012

Moje leki na SM

Mam pewien pogląd na procesy powodujące rozwój stwardnienia rozsianego, znacząco różniący się od poglądów neurologów. Jedyną drogą wykazania, który pogląd jest prawidłowy, jest przeprowadzenie badań, które poprawiają stan chorych. Wyniki neurologów są żadne, mimo stosowania horrendalnie drogich medykamentów (skuteczność interferonu jest o jeden punkt procentowy wyższa od placebo). Niestety, ponieważ postęp choroby jest bardzo powolny i niejednorodny, również oczekiwane zmiany nie mogą cofać skutków SM błyskawicznie. Poza tym większość objawów jest niemierzalna i zawsze może być opisana jako efekt placebo. Często cofnięcie objawów, zwłaszcza na późniejszym etapie choroby, jest niemożliwe. Jeżeli objawy te są bezpośrednim efektem zniszczenia tkanki mózgowej - jest za późno na jakąkolwiek terapię. Jedyne co można zrobić - to zatrzymać ciąg dalszy. W następnym poście opiszę nowe leki, będące obecnie na etapie badań na zwierzętach, które w mojej ocenie będą całkowicie leczyć SM już na samym początku choroby. Co prawda badania nie są prowadzone w kierunku stwardnienia rozsianego, ale moim zdaniem będą skuteczne.
Teraz do rzeczy. Jednym z niewielu w miarę mierzalnych parametrów objawów SM jest zdolność chodzenia. U mnie wyglądało to tak, że w miarę normalnie byłem w stanie przejść jakieś 500 m, kolejne 500 m pokonywałem próbując kontrolować coraz bardziej prawą stopę. Po tym dystansie zaczynało się już właściwie ciągnięcie stopy. Co ciekawe każdego dnia dystans się zmieniał, co pocieszało mnie o tyle, że wskazywało to na inną przyczynę niż trwałe uszkodzenie mózgu. 
Pod kątem swojej teorii wybrałem dwa dosyć powszechnie stosowane leki naczyniowe. Pierwszy z nich to Apo-perindox - inhibitor konwertazy angiotensyny - zapobiegający skurczom naczyń krwionośnych. Tym samym poprawiający przepływ krwi, spowalniający go i obniżający ciśnienie. Drugim lekiem jest Polfilin - ułatwiający przepływ krwi przez naczynia włosowate (zwłaszcza w mózgu). 
Efekt - dzisiaj chodzę bez ograniczeń. Amsterdam schodziłem na piechotę, co wywołało we mnie pewne zdziwienie. Nawet po przejściu kilku kilometrów nie dochodzi do sytuacji utraty kontroli nad stopą (wcześniej ok.1000m). 
Planuję dołączyć jeszcze jakiś lek z grupy sartanów - bloker receptora angiotensyny - dodatkowo zabezpieczający przed skurczem naczyń. Mimo sukcesów terapii za 40 zł miesięcznie, konieczny jest moim zdaniem jeszcze jeden lek skierowany wprost na złagodzenie procesów zapalnych - kortykosteroid.    Zapewne zdecyduję się na encorton. Dwa poprzednie leki mogą być stosowane non-stop (pod kontrolą lekarza), sterydy tylko czasowo (lekarz musi pamiętać, że małe dawki sterydów działają prozapalnie). Obecnie w celu złagodzenia stanów zapalnych naczyń stosuję Omega3 Gold. O tym ostatnim wkrótce napiszę więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz