niedziela, 13 stycznia 2013

Czy oczy mogą kłamać

Jakiś czas temu zwróciłem uwagę, że wszystkie osoby jakie znam chorujące na stwardnienie rozsiane mają jasny kolor oczu. Ostatnio zacząłem grzebać w dostępnych artykułach naukowych o melaninie, czyli barwniku odpowiedzialnym za pigmentację organizmu. Okazuje się, że jej związek z chorobami neurologicznymi  występuje. W przypadku Parkinsona jest prawdopodobnie problemem kluczowym, o czym niżej. W przypadku SM taka ciekawostka - zauważa się czasem powstawanie ciemnych obwódek tęczówki w trakcie rzutu. Kolor niebieski oczu powstał wskutek mutacji u jakiegoś (zapewne aktywnego seksualnie osobnika w północnej Europie) od 6.000 do 10.000 lat temu. Wcześniej wszyscy ludzie mieli oczy koloru ciemnego. Zastanawiam się, czy ten nadpobudliwy typek nie sprzedał nam przypadkiem SMu w pakiecie z pięknymi oczkami.
W chorobie Parkinsona następuje obumieranie neuronów istoty czarnej mózgu wytwarzających kluczowy neuroprzekaźnik - dopaminę. Przyczyna choroby dotąd jest nieznana.
Frapująca już jest nazwa tej części mózgu - istota czarna. Jak myślę, nazwa wzięła się stąd, że w neuronach tych gromadzony jest ciemny barwnik - neuromelanina. Od urodzenia pojawiają się w tych komórkach tzw. ziarnistości otoczone podwójną błoną lipidową, w których od urodzenia do śmierci gromadzi się właśnie neuromelanina. Maksymalny poziom barwnik ten osiąga w dziewiątej dekadzie życia. Nie sądzę, żeby potem spadał, ale mało kto dożywa większej liczby lat, a ci którzy mają to szczęście (pecha?), żyją tak długo właśnie dlatego, że jej poziom mają stosunkowo niski (zapewne niska produkcja rodników). 
Co ciekawe, rola neuromelaniny jest dość dobrze znana. Spełnia ona w komórce rolę modulatora wewnątrzkomórkowych procesów oksydacyjnych. Wolne rodniki w komórce powstają wskutek nadmiernej produkcji nadtlenków w mitochondrialnym cyklu Krebsa. Głównym czynnikiem nadprodukcji tych cząstek jest niepełne dotlenienie komórek. Nadtlenki nie są szczególnie groźnymi rodnikami, ale niestety wchodzą w reakcję z dopaminą, której stężenie jest krytycznie wysokie w tej części mózgu. Produktem tej reakcji są dużo bardziej niebezpieczne rodniki - rodnik hydroksylowy i nadtlenoazotyn. Neuromelanina pełni funkcję zmiatacza tych rodników. Wiąże je i unieczynnia ich szkodliwe działanie. Jednocześnie posiada dwa miejsca wiązania nadmiaru jonów żelaza. Jest ono w komórce niezbędne, jednak jego nadmiar dodatkowo pobudza wytwarzanie rodników hydroksylowych. Z niewiadomych przyczyn chorzy na Parkinsona mają wyjątkowo dużą liczbę receptorów błonowych laktoferyny transportującej jony żelaza do wnętrza komórki. Na zewnątrz jest go wyjątkowo dużo prawdopodobnie w wyniku osłabienia bariery krew-mózg i wynikających stąd dostaw żelaza obwodowego (z krwi).
Mamy więc sytuację, w której neuromelanina pełni rolę sprzątacza i szczelnego magazynu dla niebezpiecznych wolnorodnikowych substancji, groźnych dla życia neuronu. Śmietnik ten ma pewne dziury - niestety jedno z dwóch miejsc wiązania żelaza jest dość słabe i żelazo tam zgromadzone jest nadal częściowo aktywne i dalej wytwarza rodniki, choć w mniejszej części. Poza tym magazyn ten ma ograniczoną pojemność i po jej przekroczeniu bezpieczny stabilizujący bufor zmienia się w bombę. Przestaje dezaktywować rodniki, a sama staje się ich źródłem (aktywne żelazo). Biorąc pod uwagę dodatkowy spadek wewnątrzkomórkowego glutationu u chorych na Parkinsona, mamy obraz oksydacyjnej katastrofy, kończącej się śmiercią neuronu.
Tak prawdopodobnie wygląda scenariusz tej choroby. Czy można temu jakoś zaradzić? Najpewniej można. Trzeba jednak o tym myśleć długo przedtem, zanim choroba ta się ujawni (pierwsze objawy to już 80% zniszczonych komórek). Poprawa krążenia (dużo ruchu!!!)  i odżywiania z pewnością przynajmniej o kilka lat opóźni początek procesu chorobowego, a może i uchroni przed katastrofą. 
Wszystkie choroby, którymi zajmuję się w tym blogu, mają jeden wspólny mianownik - krążenie krwi w mózgu. Jakiś czas temu pewien znajomy lekarz stwierdził, że wiara współczesnych ludzi w tabletki jest zdecydowanie zbyt duża. Zamiast łykać tonami różne specyfiki, wystarczy codziennie odbyć intensywny półgodzinny spacer. Efekty będą jego zdaniem dużo lepsze, niż każdej znanej farmaceutycznej kuracji. Warunek jest jeden - trzeba to stosować, zanim złapiemy jakąś chorobę.
Jeszcze jedna ciekawostka, na którą uwagę zwróciła osoba z mojego otoczenia. Nigdy nie słyszeliśmy, żeby wystąpił SM u jakiegoś sportowca (jeżeli są takie przypadki, to zapewne nieliczne), mimo, że jest to dość popularna choroba. Trening fizyczny od młodych lat poprawia krążenie na tyle, że zapas jego wydajności wystarcza większości, aby uchronić się od chorób neurologicznych (nie dotyczy karate i boksu - zmiany kostne w kręgosłupie szyjnym).

3 komentarze:

  1. Tu jest przykład sportowca z SM: http://jacekgaworski.pl/.
    A co Pana zdaniem z oczami koloru zielonego? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie twierdzę, że kolor oczu jest konieczny dla wystąpienia SM. Taka ciekawostka, na którą zwróciłem uwagę.Zielone oczy to chyba jednak jasne oczy. Inna rzecz, że SM nie występuje u czarnoskórych, którzy mają wyłącznie piwne oczy. Nie widziałem osoby otyłej z SM. Może znam ich zbyt mało, w sumie kilkanaście. Co do sportowców to trzeba byłoby zrobić badanie porównujące częstość występowania SM u sportowców (tylko sporty wydolnościowe) w stosunku do populacji nie-sportowej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę na stronie www., że Pan Jacek uprawiał szermierkę, która raczej nie poprawia krążenia. Z drugiej strony oczy ma chyba ciemne, co widać na zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń