czwartek, 31 stycznia 2013

Copaxone, czyli Obywatelu zrób sobie dobrze sam

Kuracja jedynym chociaż częściowo skutecznym lekiem na stwardnienie rozsiane - Copaxone - kosztuje miesięcznie około 8.000 zł. Nie każdy może się załapać do jakiegoś programu finansowanego z funduszy publicznych. Leczenie wszystkich chorych w Polsce kosztowałoby rocznie jakieś trzy miliardy złotych. Pomyślałem więc, że może warto byłoby wymieszać coś podobnego samemu. Przypadkowo doświadczyłem takiej domowej kuracji jakieś trzy lata temu, ale o tym później.
Copaxone, wówczas zwykła mieszanina kilku aminokwasów bez tej nazwy, została po raz pierwszy zastosowana w badaniu naukowym na zwierzętach chorych na SM. Właściwie to ta mieszanina wstrzyknięta szczurom miała spowodować u nich demielinizację. Niestety  badanie się nie powiodło - efekt był dokładnie odwrotny. Szczurze mózgi, które już były częściowo uszkodzone, pozbyły się części ognisk zapalnych. 
Obecnie Copaxone, zwane octanem glatirameru, jest już chemicznie czymś więcej niż zwykłą mieszaniną białek. Jest to sól octanowa reszt kwasu glutaminowego, alaniny, tyrozyny i lizyny. Wzór chemiczny cząsteczki - C25H45N5O13 - wskazuje na dość spory rozmiar. Nieznany jest sposób, w jaki lek działa na stwardnienie rozsiane. Kwas glutaminowy, alanina i tyrozyna to aminokwasy endogenne (czyli wytwarzane przez nasz organizm z innych aminokwasów), lizyna zaś jest aminokwasem egzogennym (musi zostać dostarczona z pożywieniem).
Wszystkie te proteiny (a nawet więcej) znajdziecie w kosztującej 70 zł odżywce proteinowej dla kulturystów zawierające białka kazeiny i serwatki zapewniającej miesięczną kurację. Różnica polega na formie chemicznej, która w przypadku odżywki jest zgodna z preparatem stosowanym w badaniu na szczurach - jest mieszaniną, a nie polipetydem. Badanie to przeprowadzone z zastosowaniem mieszaniny okazało się skuteczne. Nie widzę więc przyczyny, dla której połączono te cząsteczki w jedną. Być może chodzi tylko o względy merkantylne, mające uzasadnić astronomiczną cenę. Zresztą trudno byłoby opatentować mieszankę aminokwasów, która jest szeroko stosowana na świecie, choćby przez chłopaków z siłowni. 
Czy połączenie aminokwasów w formę octanu ma sens? Cząsteczka taka nie ma raczej zbyt wielkich szans na pokonanie bariery krew-mózg i dotarcie do ognisk zapalnych mieliny. Prawdopodobnie rozpada się w krwiobiegu na krótsze łańcuchy, czyli osiąga formę podobną do tej, jaką ma mieszanina białek dostająca się przez przewód pokarmowy. Być może istotna jest też grupa acetylowa, ale tę łatwo wprowadzić do krwiobiegu przez suplementację acetylocysteiną (czyli np. ACC200).
Nieznany jest sposób działania Copaxone. Można założyć, że korzystne efekty mają miejsce w krwiobiegu, a nie poza nim. Prawdopodobnie istotne jest uzupełnienie zasobów aminokwasów w organizmie, których być może z jakichś przyczyn u chorych brakuje. Mogą to być przyczyny genetyczne. Organizm posiada mechanizmy przerabiania niektórych białek będących w nadmiarze na takie, których mu brakuje. Służą do tego specjalne enzymy, które mogą teoretycznie nie działać prawidłowo, lub nie działać z pełną wydajnością.
W krwiobiegu chorych na SM znajduje się wyjątkowo dużo reaktywnych form tlenu, które łatwo reagują z białkami, niszcząc je tym samym (cząsteczki aminokwasów pełnią więc rolę zmiataczy wolnych rodników chroniących śródbłonek przed destrukcją). Być może to jest przyczyną deficytu.
Jakiś czas temu zwróciłem uwagę, że wśród chorych na stwardnienie rozsiane nigdy nie spotkałem ludzi otyłych. W zasadzie same chudziny. Ja przy wzroście 186 cm ważyłem co najwyżej 77 kg i nie byłem w stanie wagi zwiększyć.Jakieś cztery lata temu zacząłem treningi na siłowni i suplementację odżywkami proteinowymi. W ciągu półtora roku przekroczyłem 90 kg wagi. W tym czasie zapomniałem czym jest SM. Przypomniałem sobie dopiero, kiedy złamałem kilka żeber i na dwa miesiące zaległem na kanapie. Obecnie chodzę na siłownię i jem jakieś trzydzieści gram protein z odżywki każdego dnia. Poza tym staram się jeść minimum trzy razy dziennie regularne posiłki z białkiem (mięso, sery, jaja) i regularnie ćwiczyć. Mam wrażenie, że będę jedynym chorym, który umrze zdrowy.
Tak więc moi drodzy! Na siłownię, na spacer i do sklepu z suplementami!



2 komentarze:

  1. Mozesz cos wiecej powiedziec na temat tej silowni?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli Copaxone jest skuteczniejsze niż np. Gilenya?

    OdpowiedzUsuń