środa, 17 sierpnia 2016

Stwardnienie rozsiane i dysautonomia

Stwardnienie rozsiane jest jedną z bardziej tajemniczych chorób. Badaczom trudno wyjaśnić fakt łączący zmiany demielinizacyjne w mózgu chorych, występujące z różnym natężeniem i w różnych miejscach, z faktem istnienia prawie identycznych objawów choroby u wszystkich chorych (natężenie objawów nie ma nic wspólnego z ilością ognisk zapalnych). Fakt ten każe wątpić w bezpośredni związek przepływu impulsów nerwowych (kationy sodowe i protonowe) z objawami SM. Z drugiej strony jednak logiczne wydaje się, że aby unieść stopę czy kolano mózg musi wysłać impuls nerwowy do odpowiedniego mięśnia. Inny typowy objaw, jak pojawiające się nagle uczucie silnego parcia na pęcherz moczowy, nie wydaje się mieć związku z brakiem przepływu konkretnego impulsu w mózgu, a raczej na odwrót – ze zbyt silnym impulsem. Objawy pojawiają się i częściowo znikają w ciągu minut. Teoria „demielinizacyjna” nie potrafi tego wyjaśnić.
Przeanalizowałem listę objawów stwardnienia rozsianego i prawie wszystkie (poza mięśniowo-ruchowymi) dotyczą działania nerwowego układu autonomicznego. Jego nazwa wzięła się stąd, że jest on niezależny od naszej woli, czyli „autonomiczny”. Składa się z z dwóch części: układu współczulnego – tzw. systemu reakcji na stres czy też pobudzenia, oraz przywspółczulnego – można go określić jako system hamowania, relaksu. Oba te systemy działają niezależnie od siebie tzn. jeden nie wpływa bezpośrednio na drugi. Łączy je ten sam neuroprzekaźnik – acetylocholina. Układ współczulny to cały system różnych nerwów aktywowanych indywidualnie pod wpływem różnych impulsów. Układ przywspółczulny to w zasadzie jeden bardzo rozgałęziony nerw – tzw. nerw błędny – reagujący jednocześnie na całej swojej długości.
Wiele badań nad stwardnieniem rozsianym wykazało istnienie zaburzeń w działaniu układu autonomicznego towarzyszącego tej chorobie, czyli tzw. dysautonomii. Wykazano, że nieprawidłowo działa system współczulny i tak samo źle – przywspółczulny. Pewna grupa badaczy przebadała dużą grupę chorych i ustaliła, że skala niesprawności jest tym większa, im słabsze jest działanie układu przywspółczulnego, czyli nerwu błędnego. W najlepszym stanie byli chorzy z niedużymi zmianami w tym układzie.
Należałoby zadać pytanie, co może łączyć układ współczulny i przywspółczulny oraz nerwy sterujące ruchem mięśni. Wiadomo, że jedynym czynnikiem łączącym obie części autonomicznego układu nerwowego jest neuroprzekaźnik – acetylocholina. Okazuje się, że nerwy ruchowe również wykorzystują ten sam neuroprzekaźnik na połączeniach z mięśniami.
Idąc tym tropem dotarłem do badań poziomu acetylocholiny u chorych na stwardnienie rozsiane. Zarówno w osoczu krwi jak i w płynie mózgowo-rdzeniowym poziom ten był o około 70% niższy niż u osób zdrowych. Moim zdaniem wskazuje to na niedobór acetylocholiny jako najbardziej prawdopodobną przyczynę różnych dysfunkcji w SM. Być może nawet wszystkich objawów SM.
Z czego wynika ten niski poziom acetylocholiny? Możliwości są dwie: albo zbyt mało organizm jej wytwarza albo zbyt silnie działają enzymy ją rozkładające. Za wytwarzanie tego neuroprzekaźnika odpowiada enzym - acetylotransferaza cholinowa, za rozkład nadmiaru w połączeniach synaptycznych – acetylocholinesteraza. Badania wykazały, że poziom acetylocholinesterazy jest u chorych na takim samym poziomie jak u osób zdrowych. Poziom aktywności acetylotransferazy cholinowej jest znacząco niższy u osób SM niż u zdrowych (o około 35%). Mamy więc zbyt małą produkcję i zbyt silny (chociaż na normalnym poziomie) ubytek acetylocholiny co prawdopodobnie wpływa na niski poziom neuroprzekaźnika.
Należy zadać więc pytanie – co powoduje u chorych zbyt słabą ekspresję acetylotransferazy cholinowej? Okazuje się, że ekspresja tego enzymu zależy od innego – dinukleotydu nikotynoamidoadeninowego – oznaczanego skrótem NAD+. NAD+ jest produktem przemiany tryptofanu w tzw. szlaku kinureninowym. Tryptofan, czyli białko występujące powszechnie, m.in. w pszenicy jest przetwarzany na kilka różnych sposobów, zależnie od potrzeb organizmu, a w zasadzie od obecności cytokin zapalnych i innych. W stwardnieniu rozsianym szlak kinureninowy jest z nieznanych bliżej powodów poszkodowany na rzecz pozostałych. Tym samym wytwarzanie NAD+ jest na bardzo niskim poziomie.
Powód braku aktywności szlaku kinureninowego w SM jest moim zdaniem pytaniem o przyczynę stwardnienia rozsianego. Mam pewne typy i wkrótce się z nimi podzielę.
P.S. Przepraszam za tak długie milczenie, ale grzebałem w genach. Mam nadzieję, że czasu nie zmarnowałem.



niedziela, 7 lutego 2016

Alergia na zimno zwiększa szanse zachorowania na SM. Geografia w stwardnieniu rozsianym - część V.

Ilustracją do dzisiejszego posta pozostaną dwie mapy pokazane w poprzednim wpisie. Pierwsza pokazuje rozkład zachorowalności na stwardnienie rozsiane w zależności od miejsca zamieszkania w wieku 15 lat osób, które później zachorowały na SM. Od wielu lat wiadomo, że ryzyko zachorowania związane jest z miejscem przebywania danej osoby w wieku 15 lat. Przyczyny tego są nieznane, choć moim zdaniem wynikają z utrwalania w tym wieku na całe życie ekspresji genów związanych z rytmem dobowym (ustala się indywidualny osobniczy rytm dobowy).Analizując mapę zachorowalności na SM w USA doszedłem do wniosku, że ryzyko powiązane jest ze skróceniem nocy (fazy ciemnej organizmu), a właściwie wcześniejszym wschodem słońca w danym miejscu (sztuczne światło pozwala przedłużyć początek fazy ciemnej w dowolny sposób). Wiążę to z krótszym czasem wydzielania melatoniny przez szyszynkę mózgową. Od proponowanego przeze mnie modelu odbiegają tereny górzyste i wyżynne w USA, gdzie zachorowań jest więcej niż teoretycznie powinno być. Przytoczyłem w poprzednim poście badanie wykazujące istnienie uczulenia na zimno u 1/4 populacji ludzkiej skutkujące wydzielaniem histaminy. Dotarłem do badań wykazujących wpływ histaminy na działanie rytmu dobowego u ludzi. Polega ono na tym, że histamina opóźnia początek subiektywnej nocy (wydzielanie hormonów fazy ciemnej zaczyna się później niż z nastaniem ciemności) i przyspiesza jej koniec (kończy się przed rzeczywistym wschodem słońca). Reasumując - wydziela się mniej melatoniny niż teoretycznie powinno.
Pojawia się pytanie - czy histamina w sposób istotny szkodzi w okresie kiedy już zachorujemy? Na razie tego nie wiem. Wygląda jednak na to, że zwiększa ryzyko późniejszego zachorowania na SM u piętnastolatków. Nasuwa się oczywiste pytanie - co z wpływem innych alergii u piętnastolatków na późniejsze zachorowanie? Jeżeli moje powyższe przypuszczenia są prawdziwe, to każda alergia w wieku piętnastu lat zwiększa to ryzyko. Przynajmniej nieleczona.

czwartek, 28 stycznia 2016

Stwardnienie rozsiane jako alergia na zimno. Geografia w SM - część IV.

Bardzo lubię przeglądać mapy. Jest to dosyć pożyteczne hobby przy badaniu stwardnienia rozsianego. W połowie ubiegłego roku dostrzegłem pewną prawidłowość  w rozkładzie geograficznym częstości występowania SM w USA o czym wówczas napisałem na blogu w dwóch postach (tutaj i tutaj ). Dla przypomnienia jeszcze raz mapka występowania SM na 100.000 mieszkańców. 
Generalna prawidłowość to spadek zachorowań z kierunku pólnocnego na południe, a także spadek z kierunku wschodniego do zachodniego w poszczególnych strefach czasowych. Wiąże się to moim zdaniem z późniejszą godziną wschodu słońca i dłuższym czasem wydzielania w mózgu melatoniny. 
Długo zastanawiałem się nad widocznymi odstępstwami, zwłaszcza nad stanem Kolorado i stanami graniczącymi z nim od północy. Zachorowań jest tam więcej niż wynikałoby to z tezy o długości wydzielania melatoniny. Zdałem sobie sprawę, że musi być inny czynnik. Ewidentnie wzrost zachorowalności łączy się z terenami górzystymi i wyżynnymi. W grę mogłyby wchodzić następujące czynniki - silniejsze promieniowanie UV (cieńsza warstwa atmosfery) lub większe stężenie ozonu przyziemnego (w górzystych terenach jest go pełno). Promieniowanie UV ma raczej skutek pozytywny dla SM, ozon pasuje jako negatywny czynnik z powodu wpływu na wydzielanie dużych ilości endoteliny w naczyniach krwionośnych i możliwego zaburzenia równowagi naczyniowej (zwęża naczynia). Prawdę mówiąc szybko znalazłem mapę pokrywy śnieżnej USA, w której SM wygląda po prostu jak uczulenie na śnieg. Zobaczcie sami jak wyglądają roczne opady śniegu.

Myśl o uczuleniu na śnieg wydała mi się na tyle niedorzeczna, że ją porzuciłem. Kilka dni temu natknąłem się na pewne wyniki badań, które spowodowały powrót do tej myśli. Naukowcy z Oxfordu odkryli, że około 25% ludzi jest uczulona na zimno. Podczas odczucia chłodu ich  tkanka łączna i błony śluzowe wydzielają duże ilości histaminy. Histamina jest hormonem wydzielanym m.in. przez komórki tuczne (mastocyty) na skutek zadziałania alergenu. Ma wpływ na wiele procesów, w tym wydzielanie wazopresyny (moim zdaniem główny szkodnik w SM).
Histamina jest też wydzielana na skutek działania silnego stresu. W innych badaniach stwierdzono, że poziom histaminy w płynie mózgowo-rdzeniowym osób z SM jest aż siedem razy wyższy niż u osób zdrowych. Z badań wynika, że histamina działa również poprzez receptor  ROR gamma-t powodujący aktywację neutrofili i makrofagów, z którym wiąże się również melatonina.
Tak więc należy poważnie rozważyć uczulenie na zimno jako jeden z czynników wywołujących SM.
P.S.1. I pomyśleć, że pół życia uprawiałem żeglarstwo lodowe (bojery).
P.S.2. Ozonu nie skreślam. Mam taki las na Helu gdzie zawsze przestaję dobrze chodzić po minucie spaceru ( w lesie ozonu jest dość dużo).



poniedziałek, 25 stycznia 2016

Czy stwardnieniem rozsianym można się zarazić

Widzę już uśmiech politowania na twarzach spoglądających na ten tytuł. Skoro jednak ostatnio udowodniono, że pewien mężczyzna zaraził się nowotworem od swojego tasiemca, to  i z SM może być podobnie?
Niektórzy z Was wiedzą o fenomenie Wysp Owczych, na których SM nie występował do 1940 roku, w którym to na wyspy zjechało kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy brytyjskich. Od 1941 roku rozpoczęły się liczne zachorowania wśród mieszkańców (ciekawe, że nie wśród żołnierzy - znane są tylko 3 przypadki)  osiągające maksymalne natężenie co 12,5 roku (trzy fale zachorowań). Czytałem obszerną pracę na ten temat, w której autor wykazał, że wszystkie zachorowania w ciągu pierwszych 10 lat epidemii dotyczyły wyłącznie osób z rodzin u których zakwaterowani byli brytyjscy żołnierze. Przyczyny zachorowań nie wykryto i przyczyna ta nazwana została wirusem LOVE.
Nie chciałbym się koncentrować tu na omówieniu różnych substancji i wirusów mogących spowodować masowe zachorowania na SM, chociaż pewne typy mam. Chciałbym jednak zwrócić Waszą uwagę, że nawet jeśli stwardnieniem rozsianym nie można się zarazić, to jestem przekonany, że można się go nabawić na własne życzenie (lub przyspieszyć pojawienie się choroby). Około 1/4 osób rasy kaukaskiej (białych) jest podatna na choroby autoimmunologiczne. U większości żadna choroba tego typu nigdy się nie rozwinie. U części osób jednak wprost przeciwnie.
Analizując oddziaływanie genów nieprawidłowo działających w stwardnieniu rozsianym zauważyłem, że wiele z nich powiązanych jest z rytmem dobowym działania organizmu. Początkowo sądziłem, że organizm chorego działa w zbyt "wypłaszczonym" rytmie ze słabo zaznaczonymi porami dnia. Dzisiaj jestem zdania, że podstawową cechą stwardnienia rozsianego jest to, że dochodzi w nim do przewagi fazy jasnej (dzień) nad ciemną (noc). W uproszczeniu można powiedzieć, że organizmy chorych działają prawie cały czas w trybie dziennym. 
Znam kilka osób, które zachorowały wkrótce po kilkumiesięczym okresie łamania rytmu dobowego (pobudka przez kilka miesięcy o 3.00 w celu pisania pracy naukowej; 3 miesiące nocy za kołem polarnym). Kluczem do przejścia organizmu w tryb nocny jest wydzielanie melatoniny przez szyszynkę mózgową. Wydziela się ona w prawidłowych ilościach tylko w kompletnej ciemności. Melatonina przestawia zegar biologiczny na tryb nocny dzięki związaniu się ze swoim  receptorem - ROR alfa (RAR-related orphan receptor alpha). Jeżeli melatoniny jest zbyt mało - tryb nocny działa zbyt słabo. Widać to na przykład po fakcie występowania bardzo słabej fazy REM (rapid eye movement) u chorych na stwardnienie rozsiane (wykazane w badaniach). Stwierdzono w badaniach, że zachorowanie na stwardnienie rozsiane zawsze związane jest z tąpnięciem w produkcji melatoniny. Niestety z wiekiem produkcja melatoniny spada, nie widzę jednak powodu, żeby stan ten pogarszać niewłaściwym trybem życia.
O szczególnie istotnych dla SM genach będę jeszcze za jakiś czas pisać. Zagadką dla mnie pozostaje na razie, dlaczego po powrocie do normalnego trybu życie choroba nie znika.
Na koniec o tłuszczach. ROR alpha przez długi czas był zwany receptorem sierocym, bo dopiero po kilku latach zorientowano się, że jego ligandem jest melatonina. W ostatnich latach do melatoniny dołączyły też jako kolejny ligand kwasy tłuszczowe. Rezygnowanie więc ze spożywania tłuszczów jest jedną z gorszych rzeczy jaką możecie dla swojego zdrowia zrobić.

piątek, 25 grudnia 2015

Jak zaczyna się stwardnienie rozsiane

Od dłuższego czasu nic nie napisałem, za co przepraszam stałych czytelników, ale wynikało to raczej z nadmiaru wniosków do jakich doszedłem w tym okresie, niż ich braku. Czekałem z opublikowaniem tego posta mając nadzieję, że będzie to już wpis końcowy. Nie ostatni w tym blogu, natomiast wyjaśniający dogłębnie rozwój SM. W tym czasie przeprowadziłem na sobie pewną ilość testów i badań, w celu sprawdzenia poprawności mojego rozumowania. Tyle tytułem usprawiedliwień.
Gdybym miał dzisiaj jednym zdaniem określić czym jest stwardnienie rozsiane określiłbym je jako chorobę polegającą na nieprawidłowym działaniu zegara biologicznego organizmu i związanych z nim hormonów/enzymów powodujących szereg patologii w działaniu organizmu prowadzących między innymi do demielinizacji neuronów mózgu, nadmiernej aktywacji komórek ukłądu odpornościowego, postępującej niesprawności, itd. Sama demielinizacja ma chyba najmniejsze znaczenie w SM i jestem dzisiaj pewien, że to nie ten proces pogarsza sprawność chorego. 
Rytm dobowy organizmu oparty jest o działanie cyklu światło - ciemność. W poszczególnych fazach tego cyklu  wydzielanych jest szereg hormonów i enzymów regulujących działanie organizmu. Głównym centrum sterowania tym cyklem jest jądro nadskrzyżowaniowe - leżące nad skrzyżówaniem nerwów wzrokowych skupisko neuronów (zaledwie ok. 20.000 neuronów, czyli mniej więcej wielkości małego ziarenka grochu), połączone z innymi obszarami mózgu (głównie podwzgórzem mózgu) i wymieniającymi z nimi informacje o fazie cyklu dobowego. Sygnałem wejściowym dla jądra nadskrzyżowaniego jest impuls wytwarzany w warstwie siatkówki oka (warstwa komórek zwojowych siatkówki) pod wpływem promieni świetlnych działających na fotobarwnik melanopsynę (foton padający na siatkówkę pod wpływem melanopsyny powoduje przemianę witaminy A z formy all-trans-retinal do 11-cis-retinal). Siatkówka oka połączona jest bezpośrednio z jądrem nadskrzyżowaniowym poprzez część neuronów nerwu wzrokowego.
Prawidłowość działania cyklu dobowego organizmu wynika więc przede wszystkim z prawidłowego działania komórek zwojowych siatkówki oraz powtarzalnych dobowo warunków oświetlenia. Badania wykazują patologiczny stan siatkówki oka u osób ze stwardnienie rozsianym (zbyt cienka warstwa komórek zwojowych siatkówki). Stan chorego jest ściśle powiązany ze stanem grubości komórek zwojowych i pogarsza się proporcjonalnie do pogorszenia stanu siatkowki. Łatwo wysnuć wniosek, że w celu powstrzymania rozwoju choroby należy powstrzymać proces degeneracji siatkówki oka. Niestety proces ten jest normalnym zjawiskiem narastających wraz ze starzeniem się organizmu, chociaż u osób z SM przebiega średnio około 2,5 raza szybciej niż u osób zdrowych (poza pierwotnie postępującą formą SM, w której dzieje sie znacznie szybciej). 
Co ciekawe u osób z jednostronnymi objawami SM (częściowy niedowład tylko jednej strony ciała), nadmiernie pocieniona jest tylko jedna siatkówka - ta po słabszej stronie ciała). Ten wyciągnięty przeze mnie wniosek sprawdziłem na sobie wykonując OCT siatkówek oczu. Wyniki pokażę w następnym poście. Wykazały one stan zadowalający lewej siatkówki i nadmierną degenerację prawej (chociaż sytuacja jest nieznacznie poniżej stanu ostrzegawczego). Lewe oko zdrowe - żadnych objawów SM w mojej lewej stronie ciałą), prawe - lekko chore - lekkie objawy SM po prawej stronie.
O siakówkach oka napiszę w przyszłości. Teraz kilka słów o tym jak zaburzenie działania jądra nadskrzyżowaniowego wskutek patologicznej siatkówki oka wpływa na pogorszenie sprawności. 
Jednym z najważniejszych poza melatoniną hormonów wydzielanych w cyklu dobowym jest wazopresyna (tzw. hormon antydiuretyczny). Dokładniej o tym napiszę w przyszłości. Ważne dla nas jest, że nadmiar wazopresyny powoduje powstawanie stałych prądów sodowych w mózgu (przepływ kationów sodowych), otwieranie kanałów sodowych na powierzchni neuronów i wnikanie nadmiernych ilości sodu do neuronów (w tym do komórek zwojowych siatkówki oka, które są neuronami). W ostatnich latach wynaleziono rezonans do badania m.in. poziomu nagromadzenia sodu w mózgu. Badania nad SM wykazały u chorych patologicznie wysokie stany sodu w mózgach. Ilości sodu były ściśle powiązane ze stanem fizycznym chorego - im więcej sodu, tym gorszy stan jego sprawności. Wniosek wydaje się oczywisty - kontrolując wydzielanie wazopresyny można kontrolować stwardnienie rozsiane. Podstawą kontroli tego hormonu jest prawidłowe działanie jądra nadskrzyżowaniowego. Chorą siatkówkę można wspomóc zachowując rytm dzień-noc - regularnie śpiąc (w ciemnym pokoju lub z opaską na oczach - chodzi o wydzielanie melatoniny, która blokuje wydzielanie wazopresyny), jedząc (stres w organizmie spowodowany brakiem pożywienia o stałej porze powoduje wydzielanie wazopresyny), unikając stresu psychicznego np. pośpiechu (wydzielanie wazopresyny). Oczywiście nie rozwiąże to wszystkich problemów, ale ograniczy tempo rozwoju SM. 
Kończąc, chciałbym przywołać  dwa znane mi przypadki zachorowania na SM. Obie osoby zwróciły się do mnie po informacje o chorobie króko po wykryciu u nich stwarnienia rozsianego. Kobieta w wieku około 30 lat zajmowała się około rok przed zachorowaniem pisaniem pracy doktorskiej. W tym celu wstawała codziennie około trzeciej-czwartej rano i pisała do godziny siódmej. Potem normalnie pracowała. 
Drugi przypadek - mężczyzna w podobnym wieku pracujący w Skandynawii. Pół roku przed zachorowaniem pracował na budowie za kołem podbiegunowym i jak sam mówił, nie widział praktycznie w tym okresie słońca.
Pomimo, że w okresie kiedy rozmawiałem z tymi dwoma osobami nie widziałem bezpośredniego związku z pojawieniem się SM, dzisiaj sądzę, że przyczyna zachorowań była wspólna. Było nią zaburzenie cyklu dobowego spowodowane nieprawidłowym działaniem melatoniny. W pierwszym przypadku zbyt krótkie, w drugim zbyt długie.
W artykule tym wziąłem pod uwagę głosy, że moje teksty są mało zrozumiałe (zbyt dużo naukowych terminów). Tym razem starałem się tego unikać, jednak w kolejnych postach omawiając szczegółowo mechanizmy biochemiczne będę musiał trochę języka naukowego użyć.
Wesołych Świąt!


czwartek, 13 sierpnia 2015

Stwardnienie zanikowe boczne, glutation i siarka

Ostatnio poznałem przypadek choroby osoby zmarłej na chorobę Lou Gerigha, czyli stwardnienie zanikowe boczne (ALS). Schorzenie to objawia się początkowo silnymi symetrycznymi bólami rąk i/lub nóg, z czasem następuje zanik mięśni wskutek obumierania tzw. neuronu ruchowego (dróg nerwowych w rdzeniu kręgowym odpowiedzialnych za przesyłanie impulsów do mięśni). W końcowym stadium dochodzi do zaniku mięśni oddechowych i śmierci. Stawianie diagnozy trwa długo, a choroba kończy się śmiercią po kilku latach od pierwszych objawów. Patogeneza ALS jest nieznana, poza przypadkami dziedzicznego jej występowania (ok.10% przypadków). W rodzinnym ALS występuje mutacja genu kodującego SOD, czyli enzym wewnątrzkomórkowej dysmutazy ponadtlenkowej. Działanie SOD polega na "utylizacji" wolnego rodnika nadtlenkowego (aktywny tlen O-). Rodniki takie powstają w każdej komórce wskutek działania cyklu Krebsa (cykl wytwarzania energii przez mitochondrium komórkowe). W pewnych sytuacjach (np. wraz ze starzeniem się organizmu) powstaje tych rodników zbyt dużo i wówczas dysmutaza ponadtlenkowa wiąże je i unieszkodliwia. Przypadki inne niż rodzinne ALS (tzw. sporadyczne ALS) nie mają żadnego związku z SOD. Te geny są u chorych w porządku. Tyle tytułem wstępu.
Człowiek, który miał pecha złapać ALS, przez długie lata mieszkał tuż obok kopalni siarki na południu Polski. Przez kilkanaście lat pracował w tej kopalni. W wolnym czasie uprawiał hobby w postaci prac stolarskich z użyciem żywic i farb.  Po pewnym czasie (wówczas jeszcze zdrowy) przeprowadził się do Warszawy, w której rozpoczął pracę w serwisie urządzeń budowlanych. Miał tam częsty kontakt ze smarami i olejami (i spalinami). 
Pewnego dnia silnie zaczęły boleć go ręce (okolice nadgarstków). Stopniowo tracił władzę w dłoniach, później doszły nogi. Od lekarza, do lekarza i po około półtora roku postawiono diagnozę - stwardnienie zanikowe boczne.  Pół roku po tym już nie żył. Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność mięśni oddechowych.
W tym miejscu muszę opowiedzieć kilka słów o podobnej chorobie  do typowego stwardnienia zanikowego bocznego - chorobie wyspy Guam (Pacyfik). Ludzie tam mieszkający często chorują na chorobę będącą połączeniem stwardnienia zanikowego bocznego i choroby Parkinsona. Żyją nieco dłużej z tą chorobą, bo około 5 lat. Statystyczna szansa złapania tej choroby na Guam jest około 100 razy większa niż typowego ALS.  Co dziwnego jest na wyspie Guam? Otóż występują tam palmy sagowca, dające owoce (orzechy) jadane przez nietoperze i ludzi w czasach głodu (np. okupacja japońska w II wojnie światowej). Typowym daniem świątecznym jest na tej wyspie potrawka z nietoperza w mleku kokosowym (nietoperz występuje w tym daniu w całości, wraz z sierścią i wnętrznościami). Okazało się, że w korzeniach palm sagowca występuje pewien specyficzny gatunek sinic (tu pozdrawiam się kąpiących obecnie w Zatoce Gdańskiej), wytwarzający pewną toksynę. Toksyna ta wędruje korzeniami do orzechów, które następnie są zjadane przez nietoperze. W mięsie nietoperzy ilość toksyn jest kilkaset razy większa niż w orzechach (pochłonięte toksyny są z organizmu nieusuwalne i gromadzą się do końca życia) . Naukowcy podają toksynę tych sinic jako najbardziej prawdopodobny czynnik zachorowań na chorobę wyspy Guam. Ciekawe, że osobom emigrującym z Guam zdarza się zachorować nawet dwadzieścia lat po opuszczeniu wyspy.
Dlaczego połączyłem te trzy opisane sytuacje? Jak widać na ALS (lub prawie ALS) można zapaść pod wpływem genów kodujących enzym antyoksydacyjny (SOD) usuwający niektóre czynniki toksyczne z organizmu (naturalnie w organizmie powstające) - postać rodzinna.  Można zapaść na chorobę "a la ALS" - pod wpływem toksyn środowiskowych (sinice) - choroba Guam. Można też zapaść na najbardziej typową postać choroby - sporadyczne stwardnienie zanikowe boczne.
Mamy więc do czynienia z dwoma przypadkami - niesprawny system detoksyfikacyjny organizmu i bezbronność wobec toksycznego anionorodnika ponadtlenkowego; - ilość  toksyn, które przekracza możliwośći detoksyfikacji organizmu. Starszy wiek zachorowań na postać typową wskazuje, że mamy prawdopodobnie do czynienia z nakładaniem się zmniejszającej z wiekiem sprawności detoksyfikacyjnej organizmu i/lub nagromadzeniem w organizmie takiej ilości czynnika działającego toksycznie, którego neutralizacja jest niemożliwa.
Badań nad ALS jest stosunkowo mało. Po diagnozie chorzy żyją zwykle zbyt krótko, by móc ich przez kilka lat badać. Po usłyszeniu opowieści o osobie z Warszawy, poszedłem śladem siarki. Znalazłem opisany przypadek człowieka z ALS, który miał podniesiony poziom siarczyn w moczu i we włosach. Towarzyszył temu bardzo niski poziom zredukowanego glutationu we krwi (główny enzym antyoksydacyjny w organizmie) i toksycznie działający nadmiar cysteiny i kwasu glutaminowego we krwi. Cysteina wraz z kwasem glutaminowym jest surowcem do produkcji glutationu. Naukowcy łatwo wyciągnęli wniosek o problemach z enzymami odpowiedzialnymi za produkcję glutationu z surowców (więc gromadzą się nieprzetworzone). Po wprowadzeniu restrykcji dietetycznych pod kątem cysteiny, kwasu glutaminowego i siarczyn stan chorego przestał się pogarszać. Niestety nie wpadli na to, żeby choremu robić domięśniowe zastrzyki z glutationu. Podawali glutation podjęzykowo, co jest pozbawione sensu (glutation jest trawiony w żołądku, ponieważ jest białkiem).
Mamy więc glutation, surowce do jego wytwarzania, prawdopodobnie słabo działające enzymy do jego produkcji, ale co z siarką? Okazuje się, że siarczyny blokują enzym s-transferazy glutationu. Enzym ten pozwala glutationowi robić swoją robotę - wyłapywać toksyny z organizmu.
To w zasadzie początek mojej pracy nad stwardnieniem zanikowym bocznym, ale zamierzam to w przerwach w pracy nad SM kontynować. Ten długi post pokazuje, że do tej samej choroby mogą prowadzić drogi z różnych stron. Może spadać system obrony (SOD, gluatation lub transferazy glutationu), może (chociaż nie musi) wzrastać poziom ataku (toksyny). W następnym poście zajmiemy się genami związanymi z transferazami glutationu. Niektóre geny są z częścią chorych na ALS powiązane wprost.
Swoją drogą dziwię się, że jeszcze nikt na świecie nie wpadł na to, żeby chorym robić iniekcje glutationu. Sam to robiłem (badania nad SM), podobnie jak większość kulturystów oczyszczających wątroby i ich żony poprawiające cerę. Lek bez żadnych znanych skutków ubocznych w cenie 200 zł/10 dni. Niewielka cena za ewentualne 10 dni życia.


środa, 1 lipca 2015

Geografia w stwardnieniu rozsianym - część II. Stwardnienie rozsiane jako efekt działania rytmu rocznego.

W poprzednim poście opisałem prawdopodobną przyczynę istnienia w USA gradientu wschód-zachód stwardnienia rozsianego. Przesunięcie lokalizacji na zachód w danej strefie czasowej (w około 15 roku życia) powoduje obniżenie ryzyka zachorowania na SM wskutek wpływu na wydzielanie melatoniny przez szyszynkę. Jest to dosyć łągodny efekt, ale moim zdaniem zauważalny.
Oglądając mapę zachorowań na SM w USA można stwierdzić, że przesunięcie lokalizacji zamieszkania w wieku 15 lat na południe zmniejsza szanse zachorowania w jeszcze większym stopniu. Wiadomo z geografii, że dzień i noc na niższych szerokościach geograficznych są bardziej wyrównane. Przesuwając się w USA na południe wydłużamy noc latem, a zimą skracamy. Rytm dobowy jest więc bardziej wyrównany przez cały rok. Dłuższa noc oznacza większą produkcję melatoniny przez szyszynkę. Jak wspomniałem zmiany w kierunku południowym są większe niż w kierunku zachodnim, mimo porównywalnego opóźnienia wschodu słońca. Moim zdaniem, kluczowe jest tu działanie promieni słonecznych na skórę powodujące zmianę metabolizmu witaminy A i receptorów jądrowych z nią związanych. O witaminie A pisałem tutaj.
Mapę SM w USA możecie obejrzeć w poprzednim poście, a w tym przyjrzymy się Francji.

Mapa przedstawia zachorowania na SM na 100.000 mieszkańców oraz promieniowanie słoneczne w danym obszarze. Stosując ten sam klucz co w przypadku USA widać, że zachorowania maleją na zachód i południe. Warto zauważyć, że Bretania, w której słońce wschodzi najpóźniej pomimo lokalizacji na północy kraju ma zachorowalność porównywalną z Marsylią.
Podsumowując - pod kątem ewentualnego zachorowania na SM - niekorzystne jest przebywanie w wieku 15 lat w lokalizacji o znacznej nierównowadze cyklu dobowego (dzień/noc) oraz w lokalizacji o silnie zaznaczonym rytmie rocznym (zmieniające się w ciągu roku okresy światło/ciemność) oraz w rejonie wschodnim danej strefy czasowej (wcześniejszy wschód słońca). Niekorzystne jest też przebywanie w lokalizacji o słabym nasłonecznieniu (słabszy rytm dobowy i słabszy metabolizm witaminy A).