piątek, 14 grudnia 2012

SM a układ immunologiczny cz.III

Pora chyba odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie powinniśmy się za bardzo przejmować naszym skrzywionym systemem odpornościowym (moim zdaniem). Opisany w poprzednich dwóch postach mechanizm mógłby wskazywać na realne zagrożenie. Co świadczy o tym, że takim zagrożeniem jednak nie jest?
Po pierwsze fakt, że SM generalnie życia nie skraca. Może nieznacznie i to w związku z siedzeniem na wózku przez dłuższy czas, co nie każdemu będzie dane. Inaczej mówiąc zniszczenia nie są w skali zagrażającej życiu i nie przyspieszają za bardzo z czasem, jak w innych chorobach (np. stwardnienie zanikowe boczne).
Po drugie, mechanizm niszczenia mieliny w mózgu SM-owca nie ma prawdopodobnie charakteru odpowiedzi swoistej, tzn. układ odpornościowy nie uczula się trwale na mielinę. Gdyby było inaczej, postęp choroby byłby piorunujący (jak w stwardnieniu zanikowym bocznym), a nie jest.
Po trzecie, w przebiegu SM nigdy nie stwierdza się ognisk demielinizacji poniżej linii ramion (poniżej podstawy szyi), mimo, że rdzeń otaczany płynem mózgowo-rdzeniowym przebiega jeszcze dużo niżej, i nie ma neurologicznego powodu, żeby demielinizacja zatrzymywała się na linii szyi. Limfocyty T nie są przecież w stanie rozróżnić rdzenia w górnej części od tego z dolnej. Gdyby dochodziło do ich uczulenia na mielinę, niszczyłyby ją bez względu na lokalizację (jak w stwardnieniu zanikowym bocznym). Wniosek z tego, że choroba rozwija się z innych przyczyn, niż działanie układu immunologicznego. Na przykład układu żylnego czy krążenia płynu mózgowo-rdzeniowego - zamkniętych w sztywnej czaszce.
Po czwarte, ognisko SM rozpoczyna się tworzyć od odbarwienia mieliny, co raczej nie może być spowodowane działalnością komórek odpornościowych. Działa na nią początkowo prawdopodobnie jakaś substancja wytwarzana w organizmie. Dobrym kandydatem wydaje mi się być kwas podchlorawy powstały w wyniku działania wolnorodnikowej kaskady (przy naciekach zapalnych naczyń krwionośnych). Ten problem postaram się jeszcze zgłębić.
Po piąte, na przestrzeni ostatnich 40 lat proporcja chorujących na SM kobiet do mężczyzn zmieniła się ze stosunku 1,5:1, na 6:1. 40 lat to zbyt mało, żeby wyewoluować mogły zmiany w systemie immunologicznym w populacji. Ciekawe, że identycznie proporcje zmieniły się w przewlekłej niewydolności żylnej - tzw. żylakach.
Po szóste, nie ma wg badań praktycznie żadnego dającego się opisać związku między niesprawnością czy innymi objawami SM, a ogniskami zapalnymi. Związek ten został określony a priori i jest przyjmowany bez dyskusji. Wydaje się logiczny, skoro każdy SM-owiec ma zmiany demielinizacyjne w mózgu. Moi zdaniem błędnie. Sądzę, że to założenie powoduje brak postępów w leczeniu SM.


7 komentarzy:

  1. Że się wtrące, jak to poniżej ramion nie ma zmian demielinizacyjnych. U mnie jest własnie najwięcej w odcinku piersiowym. Co prawda ja boreliozę mam, ale neurolodzy w moja boreliozę nie wierzą i twierdzą że w odcinku piersiowym jak najbardziej są to zmiany charakterystyczne dla SM. Pozdrawiam. Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. W stwardnieniu rozsianym nie ma zmian poniżej linii ramion (z tego co wiadomo badaczom). W ALS, boreliozie czy pewnie kilku innych chorobach jest to możliwe. Z tego co się orientuję zmiany demielinizacyjne w boreliozie i SM wyglądają tak samo. Nie wiem czym się kierują Pani lekarze. Pewnie zbadanie płynu mr dałoby odpowiedź. Pozdrawiam, Łukasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jak dobrze rozumiem posiadanie zmian poniżej linii ramion poniekąd wyklucza SM? Za badanie płynu uprzejmie dziękuję, już raz mi go badano i nic z tego nie wynikło poza wyłączeniem mnie z życia na dwa tygodnie.

      Usuń
    2. Moim zdaniem nie wygląda to na SM, chociaż jeśli nie borelioza, to prawdopodobnie demielinizacja o podłożu naczyniowym (sumie SM moim zdaniem też ma podłoże naczyniowe, więc na jedno wychodzi). Należałoby u Pani zbadać (rezonans z kontrastem)piersiowy odcinek kręgosłupa i naczynia - żyły kręgowe. Jeśli znajdzie tam Pani przewężenia, to może być prawdopodobna przyczyna.

      Usuń
    3. U mnie to jest raczej boreliza, przynajmniej objawy i testy bardzo na to wskazują, również leczenie daje efekty. Mnie tylko ciekawi dlaczego neurolodzy z takim przekonaniem nastają cały czas na SM, pomimo niepasujących objawów i jak się teraz okazuje również nie do końca charakterystycznych wyników rezonansu. A ja cały czas próbuję sama jak najwięcej się dowiedzieć w temacie okołodemielinizacyjnym. Dziękuję

      Usuń
    4. Z tego co zauważyłem, prawie każdy lekarz stara się zdiagnozować chorego szukając rozwiązań we własnej dziedzinie. Poza tym oni nie mają uprawnień, by zajmować się chorobami innymi niż neurologiczne, czy przepisywać leki spoza swojej dziedziny. Jest to moim zadaniem uzasadnieniem całkowitego braku postępów w neurologii od kilkudziesięciu lat. Neurolog nie ma prawa przepisać leków naczyniowych.

      Usuń
  3. Miałem podejrzenie SM, potem okazało się, że to "tylko" borelioza. Z jednej strony ciężka sprawa, bo jest to okropna choroba, ale z drugiej strony miałem świadomość, że jest ona i tak dużo lżejsza od SM i można ją w pełni wyleczyć. Obecnie jestem na etapie, gdzie większość objawów ustąpiła, a rokowania wskazują, że w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy mogę być całkowicie wyleczony.

    borelioza testy laboratoryjne

    OdpowiedzUsuń