Znalazłem dzisiaj opis badania, który wydaje się potwierdzać trafność podjętego przeze mnie tropu o hipotetycznym związku przemian kwasu palmitynowego i SM. W 2012 roku przeprowadzono badanie na myszach, które skrzyżowano tak, aby wyłączeniu uległ gen kodujący biotynoidazę (enzym przetwarzający biotynę w organizmie). Wskutek tego myszy były całkowicie pozbawione oddziaływania biotyny. Efektem była demielinizacja neuronów, degeneracja aksonów (wypustki neuronów), powiększenie komór bocznych mózgu i spłaszczenie ciała modzelowatego w mózgu (graniczy z szyszynką) i ogólne dużo słabszy rozwój fizyczny w porównaniu ze zdrowymi myszami. Prawie wszystkie niekorzystne zmiany uległy zanikowi po kuracji biotyną. Link http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22579707 .
Trzeba oczywiście pamiętać, że badanie oraz leczenie prowadzono na młodych myszach będących w stadium wzrostu. W dorosłych organizmach może to nie mieć aż takiego znaczenia. Poza tym knock-out genu biotynoidazy jest dosyć rzadki. Pomiędzy stanem pełnej dostawy biotyny do organizmu i kompletnym jej braku jest jeszcze dużo przestrzeni dla stanów pośrednich - niedoborów. Biotyny raczej nie da się przedawkować więc ryzyko żadne. Sam zacząłem stosować duże dawki biotyny - 5 mg dziennie. O wynikach napiszę. Dla jasności - nie sądzę, że brak biotyny jest przyczyną SM. Być może jednak pogarsza on przebieg choroby, albo jest jednym z klocków naszej układanki. Gdybyście urodzili się z knock-outem genu przetwarzającego biotynę, nie moglibyście przeczytać tego postu, ani posłuchać treści czytanej przez inną osobę. Bylibyście ślepi i głusi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz