piątek, 25 grudnia 2015

Jak zaczyna się stwardnienie rozsiane

Od dłuższego czasu nic nie napisałem, za co przepraszam stałych czytelników, ale wynikało to raczej z nadmiaru wniosków do jakich doszedłem w tym okresie, niż ich braku. Czekałem z opublikowaniem tego posta mając nadzieję, że będzie to już wpis końcowy. Nie ostatni w tym blogu, natomiast wyjaśniający dogłębnie rozwój SM. W tym czasie przeprowadziłem na sobie pewną ilość testów i badań, w celu sprawdzenia poprawności mojego rozumowania. Tyle tytułem usprawiedliwień.
Gdybym miał dzisiaj jednym zdaniem określić czym jest stwardnienie rozsiane określiłbym je jako chorobę polegającą na nieprawidłowym działaniu zegara biologicznego organizmu i związanych z nim hormonów/enzymów powodujących szereg patologii w działaniu organizmu prowadzących między innymi do demielinizacji neuronów mózgu, nadmiernej aktywacji komórek ukłądu odpornościowego, postępującej niesprawności, itd. Sama demielinizacja ma chyba najmniejsze znaczenie w SM i jestem dzisiaj pewien, że to nie ten proces pogarsza sprawność chorego. 
Rytm dobowy organizmu oparty jest o działanie cyklu światło - ciemność. W poszczególnych fazach tego cyklu  wydzielanych jest szereg hormonów i enzymów regulujących działanie organizmu. Głównym centrum sterowania tym cyklem jest jądro nadskrzyżowaniowe - leżące nad skrzyżówaniem nerwów wzrokowych skupisko neuronów (zaledwie ok. 20.000 neuronów, czyli mniej więcej wielkości małego ziarenka grochu), połączone z innymi obszarami mózgu (głównie podwzgórzem mózgu) i wymieniającymi z nimi informacje o fazie cyklu dobowego. Sygnałem wejściowym dla jądra nadskrzyżowaniego jest impuls wytwarzany w warstwie siatkówki oka (warstwa komórek zwojowych siatkówki) pod wpływem promieni świetlnych działających na fotobarwnik melanopsynę (foton padający na siatkówkę pod wpływem melanopsyny powoduje przemianę witaminy A z formy all-trans-retinal do 11-cis-retinal). Siatkówka oka połączona jest bezpośrednio z jądrem nadskrzyżowaniowym poprzez część neuronów nerwu wzrokowego.
Prawidłowość działania cyklu dobowego organizmu wynika więc przede wszystkim z prawidłowego działania komórek zwojowych siatkówki oraz powtarzalnych dobowo warunków oświetlenia. Badania wykazują patologiczny stan siatkówki oka u osób ze stwardnienie rozsianym (zbyt cienka warstwa komórek zwojowych siatkówki). Stan chorego jest ściśle powiązany ze stanem grubości komórek zwojowych i pogarsza się proporcjonalnie do pogorszenia stanu siatkowki. Łatwo wysnuć wniosek, że w celu powstrzymania rozwoju choroby należy powstrzymać proces degeneracji siatkówki oka. Niestety proces ten jest normalnym zjawiskiem narastających wraz ze starzeniem się organizmu, chociaż u osób z SM przebiega średnio około 2,5 raza szybciej niż u osób zdrowych (poza pierwotnie postępującą formą SM, w której dzieje sie znacznie szybciej). 
Co ciekawe u osób z jednostronnymi objawami SM (częściowy niedowład tylko jednej strony ciała), nadmiernie pocieniona jest tylko jedna siatkówka - ta po słabszej stronie ciała). Ten wyciągnięty przeze mnie wniosek sprawdziłem na sobie wykonując OCT siatkówek oczu. Wyniki pokażę w następnym poście. Wykazały one stan zadowalający lewej siatkówki i nadmierną degenerację prawej (chociaż sytuacja jest nieznacznie poniżej stanu ostrzegawczego). Lewe oko zdrowe - żadnych objawów SM w mojej lewej stronie ciałą), prawe - lekko chore - lekkie objawy SM po prawej stronie.
O siakówkach oka napiszę w przyszłości. Teraz kilka słów o tym jak zaburzenie działania jądra nadskrzyżowaniowego wskutek patologicznej siatkówki oka wpływa na pogorszenie sprawności. 
Jednym z najważniejszych poza melatoniną hormonów wydzielanych w cyklu dobowym jest wazopresyna (tzw. hormon antydiuretyczny). Dokładniej o tym napiszę w przyszłości. Ważne dla nas jest, że nadmiar wazopresyny powoduje powstawanie stałych prądów sodowych w mózgu (przepływ kationów sodowych), otwieranie kanałów sodowych na powierzchni neuronów i wnikanie nadmiernych ilości sodu do neuronów (w tym do komórek zwojowych siatkówki oka, które są neuronami). W ostatnich latach wynaleziono rezonans do badania m.in. poziomu nagromadzenia sodu w mózgu. Badania nad SM wykazały u chorych patologicznie wysokie stany sodu w mózgach. Ilości sodu były ściśle powiązane ze stanem fizycznym chorego - im więcej sodu, tym gorszy stan jego sprawności. Wniosek wydaje się oczywisty - kontrolując wydzielanie wazopresyny można kontrolować stwardnienie rozsiane. Podstawą kontroli tego hormonu jest prawidłowe działanie jądra nadskrzyżowaniowego. Chorą siatkówkę można wspomóc zachowując rytm dzień-noc - regularnie śpiąc (w ciemnym pokoju lub z opaską na oczach - chodzi o wydzielanie melatoniny, która blokuje wydzielanie wazopresyny), jedząc (stres w organizmie spowodowany brakiem pożywienia o stałej porze powoduje wydzielanie wazopresyny), unikając stresu psychicznego np. pośpiechu (wydzielanie wazopresyny). Oczywiście nie rozwiąże to wszystkich problemów, ale ograniczy tempo rozwoju SM. 
Kończąc, chciałbym przywołać  dwa znane mi przypadki zachorowania na SM. Obie osoby zwróciły się do mnie po informacje o chorobie króko po wykryciu u nich stwarnienia rozsianego. Kobieta w wieku około 30 lat zajmowała się około rok przed zachorowaniem pisaniem pracy doktorskiej. W tym celu wstawała codziennie około trzeciej-czwartej rano i pisała do godziny siódmej. Potem normalnie pracowała. 
Drugi przypadek - mężczyzna w podobnym wieku pracujący w Skandynawii. Pół roku przed zachorowaniem pracował na budowie za kołem podbiegunowym i jak sam mówił, nie widział praktycznie w tym okresie słońca.
Pomimo, że w okresie kiedy rozmawiałem z tymi dwoma osobami nie widziałem bezpośredniego związku z pojawieniem się SM, dzisiaj sądzę, że przyczyna zachorowań była wspólna. Było nią zaburzenie cyklu dobowego spowodowane nieprawidłowym działaniem melatoniny. W pierwszym przypadku zbyt krótkie, w drugim zbyt długie.
W artykule tym wziąłem pod uwagę głosy, że moje teksty są mało zrozumiałe (zbyt dużo naukowych terminów). Tym razem starałem się tego unikać, jednak w kolejnych postach omawiając szczegółowo mechanizmy biochemiczne będę musiał trochę języka naukowego użyć.
Wesołych Świąt!


czwartek, 13 sierpnia 2015

Stwardnienie zanikowe boczne, glutation i siarka

Ostatnio poznałem przypadek choroby osoby zmarłej na chorobę Lou Gerigha, czyli stwardnienie zanikowe boczne (ALS). Schorzenie to objawia się początkowo silnymi symetrycznymi bólami rąk i/lub nóg, z czasem następuje zanik mięśni wskutek obumierania tzw. neuronu ruchowego (dróg nerwowych w rdzeniu kręgowym odpowiedzialnych za przesyłanie impulsów do mięśni). W końcowym stadium dochodzi do zaniku mięśni oddechowych i śmierci. Stawianie diagnozy trwa długo, a choroba kończy się śmiercią po kilku latach od pierwszych objawów. Patogeneza ALS jest nieznana, poza przypadkami dziedzicznego jej występowania (ok.10% przypadków). W rodzinnym ALS występuje mutacja genu kodującego SOD, czyli enzym wewnątrzkomórkowej dysmutazy ponadtlenkowej. Działanie SOD polega na "utylizacji" wolnego rodnika nadtlenkowego (aktywny tlen O-). Rodniki takie powstają w każdej komórce wskutek działania cyklu Krebsa (cykl wytwarzania energii przez mitochondrium komórkowe). W pewnych sytuacjach (np. wraz ze starzeniem się organizmu) powstaje tych rodników zbyt dużo i wówczas dysmutaza ponadtlenkowa wiąże je i unieszkodliwia. Przypadki inne niż rodzinne ALS (tzw. sporadyczne ALS) nie mają żadnego związku z SOD. Te geny są u chorych w porządku. Tyle tytułem wstępu.
Człowiek, który miał pecha złapać ALS, przez długie lata mieszkał tuż obok kopalni siarki na południu Polski. Przez kilkanaście lat pracował w tej kopalni. W wolnym czasie uprawiał hobby w postaci prac stolarskich z użyciem żywic i farb.  Po pewnym czasie (wówczas jeszcze zdrowy) przeprowadził się do Warszawy, w której rozpoczął pracę w serwisie urządzeń budowlanych. Miał tam częsty kontakt ze smarami i olejami (i spalinami). 
Pewnego dnia silnie zaczęły boleć go ręce (okolice nadgarstków). Stopniowo tracił władzę w dłoniach, później doszły nogi. Od lekarza, do lekarza i po około półtora roku postawiono diagnozę - stwardnienie zanikowe boczne.  Pół roku po tym już nie żył. Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność mięśni oddechowych.
W tym miejscu muszę opowiedzieć kilka słów o podobnej chorobie  do typowego stwardnienia zanikowego bocznego - chorobie wyspy Guam (Pacyfik). Ludzie tam mieszkający często chorują na chorobę będącą połączeniem stwardnienia zanikowego bocznego i choroby Parkinsona. Żyją nieco dłużej z tą chorobą, bo około 5 lat. Statystyczna szansa złapania tej choroby na Guam jest około 100 razy większa niż typowego ALS.  Co dziwnego jest na wyspie Guam? Otóż występują tam palmy sagowca, dające owoce (orzechy) jadane przez nietoperze i ludzi w czasach głodu (np. okupacja japońska w II wojnie światowej). Typowym daniem świątecznym jest na tej wyspie potrawka z nietoperza w mleku kokosowym (nietoperz występuje w tym daniu w całości, wraz z sierścią i wnętrznościami). Okazało się, że w korzeniach palm sagowca występuje pewien specyficzny gatunek sinic (tu pozdrawiam się kąpiących obecnie w Zatoce Gdańskiej), wytwarzający pewną toksynę. Toksyna ta wędruje korzeniami do orzechów, które następnie są zjadane przez nietoperze. W mięsie nietoperzy ilość toksyn jest kilkaset razy większa niż w orzechach (pochłonięte toksyny są z organizmu nieusuwalne i gromadzą się do końca życia) . Naukowcy podają toksynę tych sinic jako najbardziej prawdopodobny czynnik zachorowań na chorobę wyspy Guam. Ciekawe, że osobom emigrującym z Guam zdarza się zachorować nawet dwadzieścia lat po opuszczeniu wyspy.
Dlaczego połączyłem te trzy opisane sytuacje? Jak widać na ALS (lub prawie ALS) można zapaść pod wpływem genów kodujących enzym antyoksydacyjny (SOD) usuwający niektóre czynniki toksyczne z organizmu (naturalnie w organizmie powstające) - postać rodzinna.  Można zapaść na chorobę "a la ALS" - pod wpływem toksyn środowiskowych (sinice) - choroba Guam. Można też zapaść na najbardziej typową postać choroby - sporadyczne stwardnienie zanikowe boczne.
Mamy więc do czynienia z dwoma przypadkami - niesprawny system detoksyfikacyjny organizmu i bezbronność wobec toksycznego anionorodnika ponadtlenkowego; - ilość  toksyn, które przekracza możliwośći detoksyfikacji organizmu. Starszy wiek zachorowań na postać typową wskazuje, że mamy prawdopodobnie do czynienia z nakładaniem się zmniejszającej z wiekiem sprawności detoksyfikacyjnej organizmu i/lub nagromadzeniem w organizmie takiej ilości czynnika działającego toksycznie, którego neutralizacja jest niemożliwa.
Badań nad ALS jest stosunkowo mało. Po diagnozie chorzy żyją zwykle zbyt krótko, by móc ich przez kilka lat badać. Po usłyszeniu opowieści o osobie z Warszawy, poszedłem śladem siarki. Znalazłem opisany przypadek człowieka z ALS, który miał podniesiony poziom siarczyn w moczu i we włosach. Towarzyszył temu bardzo niski poziom zredukowanego glutationu we krwi (główny enzym antyoksydacyjny w organizmie) i toksycznie działający nadmiar cysteiny i kwasu glutaminowego we krwi. Cysteina wraz z kwasem glutaminowym jest surowcem do produkcji glutationu. Naukowcy łatwo wyciągnęli wniosek o problemach z enzymami odpowiedzialnymi za produkcję glutationu z surowców (więc gromadzą się nieprzetworzone). Po wprowadzeniu restrykcji dietetycznych pod kątem cysteiny, kwasu glutaminowego i siarczyn stan chorego przestał się pogarszać. Niestety nie wpadli na to, żeby choremu robić domięśniowe zastrzyki z glutationu. Podawali glutation podjęzykowo, co jest pozbawione sensu (glutation jest trawiony w żołądku, ponieważ jest białkiem).
Mamy więc glutation, surowce do jego wytwarzania, prawdopodobnie słabo działające enzymy do jego produkcji, ale co z siarką? Okazuje się, że siarczyny blokują enzym s-transferazy glutationu. Enzym ten pozwala glutationowi robić swoją robotę - wyłapywać toksyny z organizmu.
To w zasadzie początek mojej pracy nad stwardnieniem zanikowym bocznym, ale zamierzam to w przerwach w pracy nad SM kontynować. Ten długi post pokazuje, że do tej samej choroby mogą prowadzić drogi z różnych stron. Może spadać system obrony (SOD, gluatation lub transferazy glutationu), może (chociaż nie musi) wzrastać poziom ataku (toksyny). W następnym poście zajmiemy się genami związanymi z transferazami glutationu. Niektóre geny są z częścią chorych na ALS powiązane wprost.
Swoją drogą dziwię się, że jeszcze nikt na świecie nie wpadł na to, żeby chorym robić iniekcje glutationu. Sam to robiłem (badania nad SM), podobnie jak większość kulturystów oczyszczających wątroby i ich żony poprawiające cerę. Lek bez żadnych znanych skutków ubocznych w cenie 200 zł/10 dni. Niewielka cena za ewentualne 10 dni życia.


środa, 1 lipca 2015

Geografia w stwardnieniu rozsianym - część II. Stwardnienie rozsiane jako efekt działania rytmu rocznego.

W poprzednim poście opisałem prawdopodobną przyczynę istnienia w USA gradientu wschód-zachód stwardnienia rozsianego. Przesunięcie lokalizacji na zachód w danej strefie czasowej (w około 15 roku życia) powoduje obniżenie ryzyka zachorowania na SM wskutek wpływu na wydzielanie melatoniny przez szyszynkę. Jest to dosyć łągodny efekt, ale moim zdaniem zauważalny.
Oglądając mapę zachorowań na SM w USA można stwierdzić, że przesunięcie lokalizacji zamieszkania w wieku 15 lat na południe zmniejsza szanse zachorowania w jeszcze większym stopniu. Wiadomo z geografii, że dzień i noc na niższych szerokościach geograficznych są bardziej wyrównane. Przesuwając się w USA na południe wydłużamy noc latem, a zimą skracamy. Rytm dobowy jest więc bardziej wyrównany przez cały rok. Dłuższa noc oznacza większą produkcję melatoniny przez szyszynkę. Jak wspomniałem zmiany w kierunku południowym są większe niż w kierunku zachodnim, mimo porównywalnego opóźnienia wschodu słońca. Moim zdaniem, kluczowe jest tu działanie promieni słonecznych na skórę powodujące zmianę metabolizmu witaminy A i receptorów jądrowych z nią związanych. O witaminie A pisałem tutaj.
Mapę SM w USA możecie obejrzeć w poprzednim poście, a w tym przyjrzymy się Francji.

Mapa przedstawia zachorowania na SM na 100.000 mieszkańców oraz promieniowanie słoneczne w danym obszarze. Stosując ten sam klucz co w przypadku USA widać, że zachorowania maleją na zachód i południe. Warto zauważyć, że Bretania, w której słońce wschodzi najpóźniej pomimo lokalizacji na północy kraju ma zachorowalność porównywalną z Marsylią.
Podsumowując - pod kątem ewentualnego zachorowania na SM - niekorzystne jest przebywanie w wieku 15 lat w lokalizacji o znacznej nierównowadze cyklu dobowego (dzień/noc) oraz w lokalizacji o silnie zaznaczonym rytmie rocznym (zmieniające się w ciągu roku okresy światło/ciemność) oraz w rejonie wschodnim danej strefy czasowej (wcześniejszy wschód słońca). Niekorzystne jest też przebywanie w lokalizacji o słabym nasłonecznieniu (słabszy rytm dobowy i słabszy metabolizm witaminy A).

niedziela, 21 czerwca 2015

Geografia w stwardnieniu rozsianym - część I. Stwardnienie rozsiane jako zaburzenie rytmu dobowego.

Największą zagadką stwardnienia rozsianego jest mapa jego występowania na na świecie. Nie pasuje ona do żadnych obowiązujących teorii SM. Zazwyczaj łączy się występowanie choroby z miejscami o niższej ekspozycji słonecznej i niższym poziomem syntezy witaminy D. Jest to moim zdaniem całkowicie błędny związek (jeśli chodzi o witaminę D; promieniowanie UV wydaje się bardzo istotne). Są hormony mające dużo większy związek z chorobą. Podstawowym jest melatonina. Jak wykazują badania, początek choroby zawsze ma związek z tąpnięciem w produkcji melatoniny. Obejrzałem kilka map pod kątem związku wydzielania melatoniny w organizmach chorych na SM i doszedłem do ciekawych wniosków. Przedstawię je w kilku częściach, żeby Was nie zanudzić zbyt długim wpisem. Ze względów badawczych najbardziej do badania wydaje się nadawać USA. Jest to duży kraj o różnych strefach klimatycznych,ze zróżnicowanym SM, podziałem na stany o znacznej wielkości. W USA prowadzi się w miarę jednorodne statystyki SM, czego nie można powiedzieć o Europie (dla przykładu według niektórych "statystyk" w Polsce jest mniej zachorowań niż w Hiszpanii, co jest oczywistą bzdurą).
1. Melatonina, a geografia.
Melatonina jest hormonem wytwarzanym przez szyszynkę mózgową (między innymi tkankami jak np. jelita) w fazie ciemnej. Nawet niewielka ilość światła zmniejsza znacząco ilość jej produkcji. Im dłuższa noc, tym dłuższy czas na produkcję melatoniny. Leki na SM badane w okresie jesień-zima-wiosna wykazują wysoką skuteczność, a te same leki badane latem - bardzo niską. Tak zwany gradient występowania SM na półkuli północnej wykazuje z reguły kierunek północ-południe, czyli częstość zachorowań na SM maleje w miarę zbliżania się do równika. Latem na północy dni są bardzo długie, a noce krótkie. Poza kołem polarnym słońce latem nie zachodzi wcale. Im bardziej przemieszczamy się na południe, tym noce są dłuższe. W okolicy równika długość nocy mniej więcej równa się długości dnia. Nie bez znaczenia jest moim zdaniem fakt, że na południu noce są ciemniejsze (słońce jest dużo niżej pod horyzontem).
2. Melatonina, a czas urzędowy.
Od kilkuset lat rytmu dnia i nocy nie wyznacza czas słoneczny, tylko urzędowy. W dużej części Europy obowiązuje jedna strefa czasowa, co powoduje, że słońce w Polsce wschodzi ponad dwie godziny wcześniej niż w zachodnich rejonach Francji na tej samej szerokości geograficznej. Zakładając, że dorośli ludzie chodzą spać dopiero około północy wcześniej siedząc przy świetle sztucznym, czas wytwarzania melatoniny wynosi w przypadku Polski cztery godziny, a w przypadku Francji 6 godzin. W przypadku Francji i USA naukowcy stwierdzili istnienie w SM gradientu wschód-zachód poza gradientem północ-południe. Inaczej mówiąc najłatwiej złapać SM w Normandii, a najtrudniej w Langwedocji.
3. Melatonina, a geografia USA.
Poniżej możecie obejrzeć rozkład występowania SM na mapie Stanów Zjednoczonych z podziałem na poszczególne stany. Liczby oznaczają częstość zachoworowań na 100.000 ludności. Wyższa liczba oznacza wyższe ryzyko zachorowania na SM.

Analizując mapę możemy generalnie stwierdzić wyższą ilość zachorowań na pólnocy (słońce wschodzi wcześniej) i mniejszą na południu (słońce wschodzi później) kraju. Z kierunkiem wschód-zachód jest większy kłopot. Zauważyłem, że stosując pewien klucz można wyznaczyć na podstawie zachorowań na SM strefy czasowe. Wiadomo, że na wschodzie słońce wschodzi wcześniej niż na zachodzie. W stanach położonych sąsiednio na tej samej szerokości geograficznej liczba zachorowań na SM jest zazwyczaj mniejsza w stanie położonym bardziej na zachód. Jeżeli przesuwamy się jeszcze bardziej na zachód i liczba zachorowań w kolejnym stanie obok rośnie, oznacza to zazwyczaj zmianę strefy czasowej, czyli przesunięcie czasu urzędowego o godzinę (słońce wstaje godzinę wcześniej). Oczywiście są pewne wyjątki, ale o tym później. Spróbowałem narysować na powyższej mapie granice stref czasowych i ze zdziwieniem spostrzegłem tylko dwa błędy (stan Nevada i Alabama).
Poniżej możecie obejrzeć obowiązujące w USA strefy czasowe.
Można wyróżnić graniczne stany potwierdzające tę hipotezę. Są to na granicy stref  Eastern-Central: Michigan-Wisconsin, Indiana-Illinois, Kentucky-Missouri, North Carolina-Tennessee, Florida-Louisiana. Pary potwierdzające teorię na granicy Central-Mountain: North Dakota-Montana, South Dakota-Wyoming, Nebraska-Wyoming, Kansas-Kolorado, Oklahoma/Texas - New Mexico. Na granicy stref Mountain-Pacific teorię potwierdzają pary: Montana-Washington, Idaho-Washington, Arizona-California. Teorii nie potwierdzają pary stanów granicznych: Georgia-Alabama, Idaho-Oregon, Utah-Nevada. Wynik: 14 par zgodnych z teorią, 2 pary jej przeczące.
Możecie zauważyć, że w samych strefach nie zawsze obowiązuje zmniejszenie zachorowań w kierunku zachodnim. Wyjątkowo korzystne stany nie podlegające teorii wschód-zachód (mała liczba zachorowań w porównaniu do sąsiadów: Kentucky, Virginia, South Carolina, South Dakota, Nevada). Wyjątkowo niekorzystne pod kątem zachorowań stany nie dające się wyjaśnić teorią wschód-zachód to: Vermont, Minnesota, Kolorado. Wyjątkowo niekorzystna sytuacja występuje w pięciu stanach północno-zachodnich.
Czy można wyjaśnić te białe i czarne plamy na mapie SM w USA? Moim zdaniem można. Stosując analogiczny do powyższego sposób rozumowania: produkcja melatoniny i czynniki mające na nią wpływ. O tym w części II.

piątek, 5 czerwca 2015

Słońce, chleb i woda, czyli co nam szkodzi w stwardnieniu rozsianym

Nie wszyscy czytelnicy czytają wszystkie moje posty po kolei, więc małe podsumowanie ostatnich kilku odcinków. Właśnie uświadomiłem sobie, że paradoksalnie najbardziej szkodliwe w SM są trzy czynniki pozwalające przeżyć człowiekowi. Słońce, chleb i woda - czyli przyczyny rozwoju SM.
Słońce, a raczej światło. Same promieniowanie UV jest korzystne dla chorych. Synteza hormonów (jak MSH-alfa poprawiające krążenie krwi przez receptor MC1R), czy osłabienie czułości receptorów jądrowych kwasu retinowego są dla SM korzystne. Niestety na szerokościach geograficznych sprzyjających SM noce latem są za krótkie, a dzień za długi dla syntezy odpowiedniej ilości melatoniny mogącej ochronić przed chorobą. Rozwiązaniem jest spanie w opasce na oczach.
Chleb. Niestety Kolumb przywiózł z Ameryki do Europy pszenicę zamiast amarantusa. Stała się ona podstawowym surowcem żywieniowym. Niestety gluten zawarty w pszenicy powoduje rozszczelnienie ścisłych połączeń śluzówki jelita cienkiego i przedostawanie się do organizmu resztek bakterii jelitowych, czyli lipopolisacharydów. Lipopolisacharydy są głównym kandydatem do tytułu winowajcy rozwoju SM. Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do ich znaczenia, to wystarczy powiedzieć, że stwardnienie rozsiane u zwierząt doświadczalnych wywołuje się wstrzykując do ich płynu mózgowo-rdzeniowego właśnie lipopolisacharydy. Rozwiązaniem jest stosowanie diety bezglutenowej, co jest dosyć proste. Wystarczy nauczyć się wypiekać chleb bezglutenowy (około 10 minut przygotowań).
Woda. Panująca moda na nawadnianie organizmu nakręca ubytek sodu z osocza krwi. O szczegółach pisałem tutaj. Ubytek sodu we krwi powoduje otwarcie kanałów sodowych ENAC i napływ sodu do komórek mózgu, co jest bezpośrednią przyczyną niesprawności w SM. Rozwiązaniem jest picie napojów osmolalnych (czyli soki, izotoniki, herbata z sokiem itp.) a nie wody. Najlepiej pić je do posiłków, a nie pomiędzy. Poza tym należy zwiększyć ilość soli w diecie. Sód zawarty w soli hamuje kanały ENAC.
Proste i tanie zalecenia. Opaska na oczy - 2 złote. Dieta bezglutenowa - za darmo. Sól - jakieś 3 grosze dziennie. Zdrowie - bezcenne.
Do tego ograniczamy spożycie marchewki i papryki (witamina A), dodajemy kieliszek białego wina (kwas retinowy), mała tabletkę melatoniny przed snem i witaminę B6 dwa razy dziennie. Witaminę D możecie sobie darować.

środa, 3 czerwca 2015

Stwardnienie rozsiane i melatonina, czyli dlaczego w nocy musimy spać

Melatonina jest hormonem wytwarzanym przez szyszynkę w mózgu podczas ciemności. Dzieje się to tylko wtedy, kiedy na siatkówkę oka nie pada żaden promień światła. Nawet niewielkie światło zza okna lub pochodzące od świecącego zegara osłabia produkcję melatoniny i wzmacnia w zamian wytwarzanie serotoniny. Sen w ciągu dnia nie daje zbyt wysokiej produkcji melatoniny z powodu jasności (przez powieki duża część światła przedostaje się do siatkówki oka). Dlatego bardzo ważne jest spanie w ciemnym okresie dnia, czyli w nocy. W okresie letnim, kiedy noc jest krótka, powinniśmy spać w opasce na oczy (jak w hotelach) albo przy bardzo szczelnie zaciemnionych oknach.
To jak istotne jest dbanie o produkcję melatoniny w organizmie pokazuje moim zdaniem pewne badanie. Naukowcy fińscy przeprowadzili przegląd wszystkich badań klinicznych nad potencjalnymi lekami na SM. Okazało się, że wszystkie leki, które podawano chorym w okresie jesień-wiosna działały bardzo dobrze (mało powstawało nowych ognisk zapalnych), a wszystkie leki podawne w okresie wiosna-jesień były mało skuteczne. Naukowcy zdziwili się, że ten sam lek podawany w róznych porach roku dawał całkowicie odmienne efekty.
Melatonina jest hormonem wytwarzanym w rytmie dobowym (noc) jak i sezonowym. Organizm wytwarza jej duże ilości jesienią i zimą, kiedy na półkuli północnej dzień jest krótki, a noc długa. Latem następuje roczne minimu poziomu tego hormonu we krwi. Z niewyjaśnionych przyczyn zdecydowana większość rzutów w stwardnieniu rozsianym ma miejsce właśnie latem. A może jednak wiadomych?
Z powyższego widać, jak ważna dla zdrowia jest długa noc zapewniająca odpowiedni rytm dobowy wytwarzania hormonów. Im bliżej równika, tym długość dnia i nocy są bardziej wyrównane. Moim zdaniem ma to kluczowe znaczenie dla malejącej ilości zachorowań w miarę zbliżania się do równika.
Nie lekceważcie tego dla swojego dobra. Melatonina, mimo, że powoduje "melancholijny" nastrój jest hormonem zdrowia. Wg wielu badań zapewnia ochronę również przed nowotworami.
Nie można brać tabletek melatoniny w porze jasnej. Zaburza to rytm dobowy. Organizm jest skonstruowany przez naturę na zasadzie równowagi. W dzień rządzą hormony nadnerczy, w nocy szyszynka.
Bardzo ważne jest, że w przypadku melatoniny nie należy spożywać wysokich dawek (większych niż 5 mg). Więcej w tym przypadku nie znaczy lepiej.

wtorek, 26 maja 2015

Melatonina, czyli jeden kij w szprychy dwóch kół stwardnienia rozsianego

Już po napisaniu ostatniego posta trafiłem na ciekawy opis badania z 1982 roku http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC346119/ dotyczącego wpływu melatoniny i serotoniny na neuronalne kanały sodowe ENAC. Co prawda wtedy kanały te nie były jeszcze określone z nazwy, ale wiedziano już, że nabłonek komórkowy przepuszcza kationy sodu i przewodnictwo to może być hamowane przez amiloryd (lek moczopędny). Okazało się, że serotonina i melatonina działają podobnie jak amiloryd - blokują kanały sodowe ENAC. Przypominam, że kanały te są najprawdopodobniej odpowiedzialne za osadzanie sodu w komórkach mózgowych osób z SM. Ilość osadzonego sodu jest wprost proporcjonalna do niesprawności i nasilenia objawów SM. 
Serotonina i melatonina to bardzo podobne związki produkowane w jednym procesie - melatonina w porze ciemnej, serotonina w porze jasnej. Procesem tym jest szlak przemiany tryptofanu (tryptofan to aminokwas występujący prawie we wszystkich produktach żywnościowych - zwłaszcza w zbożach). Wiadomo z badań, że szlak ten w organizmach osób chorych na stwardnienie rozsiane przebiega nieprawidłowo. Wiadomo też, że zachorowanie na SM jest zawsze związane z tąpnięciem w produkcji melatoniny. Szczególnie dużo produkują jej organizmy dziecięce (melatonina zastępuje u dzieci niewykształcony jeszcze układ odpornościowy). Pierwsze tąpnięcie ma miejsce po zakończeniu okresu dojrzewania (czyli 15-16 lat), kolejne kilka lat po dwudziestce. Zwykle ten drugi raz oznacza początek SM. 
Z powyższego można wysnuć wniosek, że rozwój niesprawności i innych objawów choroby w stwardnieniu rozsianym zależy od zmiany wielkości produkcji serotoniny i melatoniny. Wynika też, że pierwotną i bezpośrednią przyczyną SM może być nieprawidłowo przebiegający szlak tryptofanu. Trzecim wnioskiem jest taki, że można poprawić niedoskonałość natury i przyjmować melatoninę w tabletkach uzupełniając niedostatki natury. Można przyjmować ją tylko na noc i w małych dawkach (max.3 mg). Duże dawki mają inne, niekorzystne dla nas działanie. Serotoniny w dzień przyjmować się nie da, bo w farmacji analog serotoniny nie występuje. Można próbować z tzw. inhibitorami zwrotnego wychwytu serotoniny i jednocześnie inhibitorami MAO, zwiększając ilość serotoniny w przestrzeni międzysynaptycznej neuronów, ale nie wiem, czy to akurat pomoże i jaki będzie miało wpływ na inne niż kanały sodowe ENAC sprawy w mózgu.
W związku z nieprawidłowym szlakiem przemiany tryptofanu konieczne jest przyjmowanie witaminy B6. Jest to konieczne w celu detoksykacji mózgu z kwasu chinolinowego. Możecie o tym poczytać tutaj i tutaj i tutaj . 
A co z naszym drugim kołem SM? Jak na razie melatonina to kij w kole pierwszego. Przypominam, że drugie koło to zestaw receptorów jądrowych (zwykle związanych z przemianą witaminy A) w organizmie (RAR,ROR,RXR,LXR i kilka innych). W kilku badaniach okazało się, że dostarczenie do organizmu chorego na SM substancji będącej ligandem (wiążącej się z) dla któregokolwiek z tych receptorów przywraca remieliniazację neuronów w mózgu zwierząt (naprawia ubytki w mózgu). I tutaj przechodzimy do najciekwaszego. Melatonina jest jedynym znanym ligandem receptora jądrowego ROR alfa. Receptor ten reguluje rytm dobowy i rozwój limfocytów. Syntetyczne ligandy receptora ROR alfa hamują rozwój stwardnienia rozsianego (trwają badania).
Mamy więc kij z melatoniny w obu kołach. Proponuję przyjmować dawkę melatoniny (3 mg na noc), witaminę B6 i nie przyjmować tryptofanu w suplementach ani pieczywie glutenowym (czyli prawie każdym). Co prawda tabletka melatoniny to nie to samo, co wytworzona w mózgu przez szyszynkę, ale zawsze coś. Ważniejsze jest, żebyście zaciemniali na noc okna, a najlepiej spali w opaskach (hotelowych na oczy). Zwłaszcza latem z uwagi na krótką noc. Wasza szyszynka w takich warunkach będzie pracować na 100% i produkować spore ilości melatoniny w mózgu, czyli w miejscu gdzie jest najbardziej potrzebna.
Aż nie mogę uwierzyć, że historia o SM mogłaby być tak prosta. Na dzisiaj tak to wygląda.